"Książka dla wszystkich kobiet, które starają się za bardzo."
(cyt. z LC - czytelniczka: popiszsieplay)
"Zawsze znajdzie się ktoś, od
kogo będziesz gorsza, biedniejsza, brzydsza, głupsza, mniej zaradna. Jedyne, co
możesz zrobić, to być najlepszą wersją siebie."
Pewnego zupełnie
zwyczajnego dnia, przeglądając Facebook’a natknęłam się na stronę „Chujowej
Pani Domu”. Niby nic, a jednak tak wiele. Tak wiele zakochanych kobiet w tej
filozofii. W tym także i ja zostałam pochłonięta przez wir, który wprawiła w
ruch Magdalena Kostyszyn. Ta „nienormalność” (o ironio) zachwyca swoją normalnością.
To nie jest kolejny wymysł polskich celebrytów, wskazówki jak być idealnym, czy
inne pierdoły nijak się mające do życia, z którym się codziennie mierzymy. Oto
machina do ukazania nam piękna szarej codzienności.
„Tak czy siak, o porządek dbać warto
(nie wierzę, że to piszę).”
Pani Magda ma 29 lat i
jest absolwentką filologii polskiej oraz dziennikarstwa. W branży PR pracuje
już od 6 lat. Lubi dobrą literaturę, podróże oraz spacery z psem, a także
trwonienie czasu na seriale. I jak sama pisze „W niektórych kręgach znana jest
jako autorka profilu Chujowa Pani Domu”. A na końcu dodaje, że nie lubi się z
piżamą, ale przekleństwa –swoją drogą – czasami się jej wymykają. No i słowa
klucz – namiesza nam w głowach!
Zacznę od profilu,
który nie wszyscy muszą znać. Zobaczyć tam można zdjęcia od takich dziewczyn i
kobiet, jak Ty i ja. A mianowicie, możesz podejrzeć tam kilka ciekawych
sposobów, jak radzić sobie w trudnych warunkach domowych ;) I tak między nami,
to Pani Gosia się chowa, bo nie każdy ma dryg, jeśli chodzi o spotkania z panią
miotłą lub panem kurzem. Natomiast tutaj dowiesz się, jak to wszystko
skutecznie „przykryć” i wyjść z twarzą z każdej sytuacji. Oto szybki kurs dla każdej z nas!
Kiedy ktoś mnie pyta „O
czym jest ta książka?” to nie wiem co powiedzieć i jak wytłumaczyć komuś
zupełnie zielonemu (sorki, mamo) na czym polega filozofia Chujowej Pani Domu. A
powiem Wam, że to się rozumie samo przez się. No jak to o czym? O byciu królową
swojego umysłu i ciała, a także czterech kątów. Nieidealność to może nie materiał na Instagram, ale spójrz – tacy
jesteśmy, to jest całkiem spoko! Nie ma co płakać nad stosem garów, czy
pomarańczową skórką na udach, przecież i tak nigdy nie będziemy tymi
perfekcyjnymi laskami z okładek gazet, czystą chatą i idealną pracą da się
to obejść!
Powiem Wam w sekrecie… Kocham
tę kobietę!
„Naprawdę nieliczne z nas wygrały
główną nagrodę w loterii genetycznej i bez względu na to, co sobie do ust
włożą, nie muszą się martwić o przyrost tkanki tłuszczowej. Reszta frajerstwa
(a więc ja i prawdopodobnie też ty) nie może liczyć na ulgowe traktowanie ze
strony Jej Wysokości Natury.”
Początki i tym razem
nie należały do najłatwiejszych. Nie mogłam się przyzwyczaić do języka Autorki,
swoją drogą bardzo bogatego. Było za dużo i za szybko – wszystkiego. Choć przyznam, że język jest lekki i przystępny, taki jakim posługujemy się na co dzień. Wzbogacony również o wyrazy obce (jak widać nawet w cytatach), a także wulgarne. Jednak ta książka idealnie naszą ojczystą mowę. Od strony
językowej ta książka mnie zachwyciła. Kiedy natknęłam się w tekście na słowo „biesiada”
momentalnie zwróciłam uwagę na całą konstrukcję zdania. Powiem Wam, że dlatego
lubię polskie książki, bo znajduję tam wiele pięknych słów, o których na co
dzień zapominam. Mając na myśli barwność językową, oczywiście nie myślę o tych
słowach na „ch” :D Jestem wzrokowcem więc, sadystyczną wręcz przyjemność
sprawia mi oglądanie niepospolitych wiązanek słów. Mam wrażenie, że nasz piękny
język został tutaj w pełni wykorzystany.
„Dziesięć minut i cztery tysiące
złotych później Polka jest już myślami na wakacjach. Jeszcze nie wie, jak bez
grama oszczędności przeżyje najbliższe sześć miesięcy, ale ma pewność, jak
powinny wyglądać jej nowy strój kąpielowy, nowa sylwetka i nowy mąż (o, pardon,
endorfiny uderzyły o jeden ton za wysoko).”
Może to głupota tak
jarać się zwykłym antyporadnikiem, ale ten ma swój urok. Określenie #notfilter, znajdujące się z tyłu okładki, doskonale ideę książki. Mamy tam wiele rozdziałów, a także wiele zagadnień dotyczących kobiet. Moim zdaniem ta książka to sklejka różnych sytuacji. Czuję, jakby ktoś
odkrył damską Amerykę, jeśli wiecie o co mi chodzi. Nic nowego niby tam nie ma,
a jednak podczas tej lektury dużo dowiadujesz się o samej sobie. Nawet się z
tego śmiejesz, bo sobie uświadamiasz „kurczę, rzeczywiście tak robię!” Zwykła
kobiecość wkracza w inny wymiar.
Nie wiem co myśleć, w
mojej głowie szaleje huragan. Jak Autorka przewidziała namieszała mi w głowie i
to nieźle. Różowe okulary spadły mi momentalnie z nosa. Za rozdział o macierzyństwie i dorosłości (aaa, zła kolejność)
podziękuję z całego serca. Odechciało mi się całkiem ;) I mówię tu o refleksji,
jaką wywołuję ta książka. Serio, czytasz i na chwilę pauzujesz i myślisz o tym
co przeczytałaś. Po prostu ta lektura nie przejdzie bez echa, jeśli chodzi o
Twoją podświadomość. W głębi duszy poczujesz się pocieszona (ach, my kobietki),
że nie tylko u Ciebie tak się życie przekornie układa. Podsumowując to wszystko, uśmiechniesz się i powiesz do siebie „Jest
dobrze!”.
„No i taki grudzień. Wstajesz i
czujesz się jak gówno. Patrzysz w lustro – wyglądasz jak gówno. Kładziesz się
spać – nadal gówno. I tak every,
kurwa, single day.”
Można powiedzieć, że
jestem zauroczona. Autorka
poruszyła wszystkie istotne dla kobiet kwestie. Znalazłam tutaj wiele
doświadczeń dojrzałej kobiety i jej absolutną szczerość. W jakiś sposób
zrozumiałam, że wszystkie to musimy przeżyć, to jest raz na jakiś czas wjechać
do „Kobiecej stacji diagnostycznej”. Dziękuję za ten podrozdział. Czułam,
jakbym to napisała. Te wszystkie teksty o kobietach perfekcyjnych, które nawet
w największe mrozy wyglądają jak milion dolarów. W sensie, że ja się czuję jak „grube
gówno” w swojej wielkiej kurtce i okutana od stóp do głów. Prawie nigdy nie
osiągam efektu idealnej fryzury, a nawet roztrzepanie w przypadku moich włosów
nie jest seksowne. Rzadziej niż bym tego chciała wyglądam też na pogodzoną z
życiem. Fajnie wiedzieć, że masz tak
samo!
Za wszystkie zabawne
anegdoty, celne uwagi, wyborne rady i ćwiczenia, a także za przedrostek „anty”
wielkie dzięki. Jeszcze nigdy bycie dziewczyną nie było tak gówniane, w tak
optymistyczny sposób!
Magdalena Kostyszyn,Ch...owa Pani Domu, stron 288, Wydawnictwo Flow Books, 2016
★★★★★★★☆☆☆
Magdalena Kostyszyn,Ch...owa Pani Domu, stron 288, Wydawnictwo Flow Books, 2016
★★★★★★★☆☆☆
Czaję się bardzo na tą książkę ale nie dokońca wiem czy to mój klimat :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa.
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Polecam, na pewno znajdziesz w niej coś dla siebie :")
UsuńPozdrawiam!
To książka idealnie o mnie! xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com
Tak samo o mnie :D haha
UsuńPozdrawiam!
Brzmi ciekawie i myślę, że mi się spodoba, ale na razie wstrzymam się z nią, bo mam w tym miesiącu dużo zaległości :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko bardzo ją polecam bo naprawdę warto! :D
UsuńŚwietna recenzja ;) bardzo zachęcasz do lektury!
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy autorka w rzeczywistości ma tak lekkie podejście do wszystkiego. Jeśli tak, to grubo jej tego zazdroszczę ;)
Dziękuję :") Autorka wydała mi się bardzo pozytywną kobietą, która stara się jak może nie zwariować na tym świecie :D Bardzo ciekawa osoba! ;)
UsuńNie podoba mi się tytuł tej książki. Budzi ordynarne skojarzenia. No i ten bogaty język autorki też mnie trochę zniechęca, bo zazwyczaj wolę jasny, konkretny przekaz.
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie tak, aczkolwiek uważam, że po prostu trzeba to wziąć z przymrużeniem oka ;) Język mnie momentami męczył, ale wygrał przekaz i ostatecznie jestem zadowolona z tego prezentu :)
UsuńBardzo podoba mi się sposób, w jaki napisałaś o tej książce :) Profil autorki na facebooku znam, nawet nie wiesz ile razy przywrócił mi wiarę w normalnosć :) Życie większości kobiet nie jest idealne, ratujemy się wynalazkami własnej roboty i po swojemu naprawiamy gówniany świat. Muszę sięgnąć po tę książkę, niech lezy zawsze pod ręką na wypadek, gdy mi siądzie net :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję! Przyznam, że siedziałam dłużej nad tą recenzją :) Trafiłaś w sedno, naprawdę. Dokładnie tak samo mam, załamuje się czasami, że nie osiągam idealnego efektu, jak ze zdjęć z insta ;) Trzeba się pogodzić ze sobą i robić to, jak najlepiej się potrafi :)
UsuńPozdrawiam! :)