Długo kombinowałam, co
tu wyczarować na Walentynki, żeby trochę nacieszyć Wasze oczy i … wymyśliłam!
Pani Agnieszka
Lingas-Łoniewska (pozdrawiam i dziękuję!) przekazała do recenzji egzemplarz
swojej książki, a że książka wywarła na mnie niemałe wrażenie, chciałabym ją
ukazać trochę inaczej. Przyznam, że ciężko było mi napisać recenzję tej książki
– sama nie potrafię powiedzieć dlaczego. Myślę, że powodem może być to, że książka powstawała aż trzy lata Postanowiłam upiec dwie pieczenie na
jednym ogniu.
„Zapożyczyłam” od
koleżanek i kolegów z branży fragmenty ich recenzji, ale UWAGA, tylko te
dotyczące wątku miłosnego. Oczywiście skomentuję je trochę, ale też wplotę
swoje spostrzeżenia w te wynurzenia. Pójście w stronę „Promyczka” okazałoby się
zbyt banalne, a tego nie lubię. No i jest przekornie – właduję Wam tu trzy kulę
od Midasa i wmówię, że to romantyzm w czystej postaci – jak to zazwyczaj u
mnie.
Czy historia o płatnym
zabójcy może mieć w sobie choć gram romantyzmu? Uważajcie
recenzja KLIK |
Jak słusznie zauważyła Patrycja,
nasi bohaterowie w swoim towarzystwie znajdują odskocznię od codziennych spraw.
Dla Karoliny to mile spędzone chwile w przerwach w poszukiwaniu Midasa, który
wciąż pozostaje nieuchwytny. Natomiast Midas znajdujący się tuż pod jej nosem,
zaczyna czuć, że życie jednak może jeszcze mu się ułożyć. Owe przyciąganie
polega na tym, iż Karolina działa na Kubę jak płachta na byka. On wie, że nie
powinien pragnąć ani jej towarzystwa, ani ciała, ale uparcie biegnie w jej
stronę. Dziewczyna też widzi w oczach swojego kochanka tajemnicę i pewne
wycofanie, dla niej on wciąż jest zagadką. Coś podpowiada jej, że może jednak
nie chce znać całej prawdy.
recenzja KLIK |
Tutaj mamy pewien
kontrast. Pani policjant i płatny zabójca, nie sądzicie, że coś się tu gryzie? Oczywiście
jest to idealny materiał na dobrze sprzedający się romans. Tylko tutaj jest coś
więcej, coś nieuchwytnego. Karolina w momencie spotkań z Kubą nie jest
policjantką, a kobietą. Kobietą, która tak samo jak każda z nas, pragnie
bliskości i ciepła drugiej osoby. Dodatkowo ujawnia się tutaj jej samotność.
Życie tej kobiety jest bezbarwne, po brzegi wypełnione pracą. Nikt na nią nie czeka, kiedy wraca z
pracy i nikt nie pyta „jak się czujesz? Wszystko okej?”. Niekiedy odbierałam
jej postać jako zdesperowaną kobietę, która na siłę szuka królewicza na białym
koniu. W pewnym sensie wydała mi się również postacią zakłamaną, ponieważ
ciągle grała twardzielkę, wypraną z głębszych emocji.
Wszyscy to zauważyliśmy
– to jest sytuacja bez wyjścia. W końcu musi się wydać, że Jakub i Midas to
jedno ciało. Mężczyzna sam postanawia rozwiązać problem dręczący czytelnika.
Gdy skończyłam czytać, nie miałam pojęcia co sądzić o głównym bohaterze.
Doceniałam w nim to ciepło w stosunku do innych, te ludzkie odruchy, które
jeszcze się w nim zachowały. Tylko, że nie mogłam zdzierżyć jego obojętności
(fałszywej) na krzywdę za ścianą. Poza tym ciągłe zgrywanie Kuby – sku%$#@na
mnie męczyło. Pierwszy rzut oka pokazywał mi, że ten człowiek to nie tylko „niedrżąca
ręka” i trzy strzały. Jego czułość w stosunku do Karoliny mnie oczarowała,
zobaczyłam w tym wielką szczerość i uczciwość, choć może to ironia losu.
recenzja KLIK |
Jest też opinia z
męskiego punktu widzenia ;) Miłość jest w pewnym sensie banalna sama w sobie,
my wręcz chwytamy się jej, jak tonący brzytwy. Kto chciałby zostać sam?
Potrafię zrozumieć tę opinię, bo w pewnym sensie tak jest. Typowa sprawa.
Patrzysz w cudze oczy, odbija się w nich coś więcej, a więc trafiony –
zatopiony. Bohaterzy są szablonowi, jasne. Tylko, że Autorka przedstawia nam
ich słabości w pełnej krasie, to ludźmi z wadami, przeszłością, przepełnieni
pustką. Zakładający maskę przed światem, bo prawda jest taka, że Karolina się
oszukuje, Jakub zresztą też. Moim zdaniem to czyni ich kimś, kogo się
zapamiętuje. Widać przemianę obu stron, dosyć oczywistą w przypadku zakochania.
A teraz ja…
Pani Agnieszko, nie sądziłam, że będę na tej książce płakać i to niejednokrotnie. Mogłabym powiedzieć, że to Midas mnie zastrzelił, ale on strzela w serce tylko raz. Moje serce zostało podziurawione, ja po prostu nie mogę się rozstać z tą historią. Dla mnie skończyła się źle, pomimo że sama wybrałam swoje zakończenie. Uderzyła we mnie ta historia i chociaż nie chcę się „wybebeszać” muszę powiedzieć, że znalazłam w niej siebie. Byłam jedną z tych bohaterek. To nie był typowy romans, ale ja przyjęłam tę książkę bardzo osobiście. Midas mnie nie zawiódł, ja od razu wiedziałam, że to dla mnie. Nie myślałam, że aż tak…
Mamy do czynienia z
trzema kobietami.
Relacja Jakuba z Anną
jest dosyć jasna i klarowna, a mianowicie – tylko i wyłącznie przyjaźń. Choć
nie ma, co się ukrywać, że Anna patrzy na Kubę z tęsknotą w oczach. Niestety
powiedziałabym, że łączą ich sprawy wyłącznie czysto „zawodowe”. Sądziłam, że
będzie jakiś trójkąt, gorący romans, co okazało się całkowitą pomyłką.
Maltretowana sąsiadka to tak naprawdę tylko wątek poboczny.
Karolina to
przeciwieństwo Anny. Kobieta stanowcza, nastawiona na swoje cele i taka „z
jajem”. Wie czego chce, chociaż trochę przed sobą udaje, że wszystko spoko i
niczego jej nie brakuje. Tak naprawdę szuka miłości, takiej prawdziwej,
krystalicznej. Nie chce tej pustki i samotności. Niby to ona jest główną
bohaterką, a jednak…
W Dagmarze zobaczyłam
siebie (dziękuję, bardzo dziękuję za tę postać!). Trochę naiwna, ale śmiała.
Taka z głową w chmurach, ale jednocześnie mocno stąpająca po ziemi. Uśmiechnięta,
szalona, pozytywna, pewna siebie. Wykreśliłam z tej historii Karolę. Dla mnie skończyło się na Dagmarze, tej pierwszej
prawdziwej miłości. Moje serce się zatrzymało. Dagmara kochała Kubę, bez
względu na jego przeszłość. Ta akceptacja między nimi była czymś cudownym. Miłość, która nie stawia warunków i nie
oczekuje niczego w zamian. Na początku rozpłakałam się w momencie, kiedy
Kuba będąc na dyskotece miał „swoją dziewczynę” od Grabarza, ale spojrzał na
nią, poczuł zapach miętowej gumy… i przypomniał sobie, że Dagmara też tak pachnie, robi duże balony, po których guma zostaje
na jej ustach. Może Wam się to wydać głupie, ale dla mnie to było tak
znaczące, że nigdy nie zapomnę tego momentu. Tak wygląda miłość. Albo ich
pierwszy raz, chwile opisywane z wielkim uczuciem i pasją, namiętnością. Przepadłam. Takiej miłości pragnie każda z nas.
Serdecznie dziękuję
Pani Agnieszce za książkę, która mnie zjadła. Tyle mnie w niej, że oszalałam ;)
Widać w tym kobiecą rękę, subtelność i delikatność. Cała historia jest tak
pięknie opisana, że zapiera dech w piersiach.
Zobaczcie, jak może
wyglądać miłość, polecam!
Agnieszka Lingas-Łoniewska, Piętno Midasa, stron 360,
Wydawnictwo Novae Res, 2016
★★★★★★★★★★
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Autorce, Agnieszce
Lingas-Łoniewskiej, mam nadzieję, że w Sekcie Agnes jest miejsce i dla mnie ;)
Nie spodziewałam się tak pozytywnej oceny!! :O
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Książkę przyjęłam bardzo osobiście, ale nie chciałam się nad tym za bardzo rozwodzić ;) Dlatego moja ocena jest taka wysoka :)
UsuńPozdrawiam, Oliwia :")
Piękny post o doskonałej książce <3 bardzo, bardzo mi się podoba, jak to wszystko ładnie ujęłaś i mam nadzieję, że pozostałe książki autorki tez Cię urzekną :)
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serca :* Autorka ma niesamowity talent i myślę, że idealnie "manipuluje" ludzkimi uczuciami :")
UsuńPiękny, subtelny, a jednocześnie pełen emocji post :D Bardzo przyjemnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńMidas skradł również moje serce, więc doskonale znam stan, który opisałaś w poście. Nie powinno to jednak dziwić, ponieważ uwielbiam twórczość pani Agnieszki właśnie za te emocje, które serwuje czytelnikom, i po jej książki sięgam już w ciemno, odkąd w moje ręce wpadli "Skazani na ból" i roztrzaskali mi serce ;) Mam nadzieję, że w pozostałych książkach Autorki również znajdziesz coś dla siebie :D
Pozdrawiam,
M.
PS. Widzę, że Twój blog jest stosunkowo "młody", więc witamy w blogosferze! :D
Dziękuję bardzo! :) Oczywiście w tym miejscu dopiero rozpoczyna się moja przygoda z autorką, ale mam ogromną pewność, że się nie skończy ;) Jestem pod wrażeniem Autorki, która kradnie najbardziej skrajne emocje :D
UsuńTo nowa strona bloga, bardziej "udoskonalona" :D Sam blog ma już ok. 2 lat ;)
Pozdrawiam, Oliwia :")
Bardzo proszę :) To trzymam kciuki za Twoją dalszą przygodę z twórczością pani Agnieszki, oby była dla Ciebie udana :)
UsuńMoje niedopatrzenie, wybacz - zasugerowałam się "archiwum bloga", z postami od stycznia i stąd moja "wpadka" ;)
Magda.
Super post i świetna książka ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ^.^
VANILOVE ♥ <----- klik ;)
Dziękuję, a książkę oczywiście polecam :)
UsuńPozdrawiam :")