Brittainy C. Cherry kusi mnie odkąd tylko pojawiła się na rynku książki. I choć wydarzyło się to już dawno temu, dopiero teraz mam okazję powiedzieć Wam, co sądzę o jej książce. Kiedy masz kwit, masz i poczucie, że żal nad pieniędzmi nie wchodzi już w grę. A wiąże się z tym to, że postanawiasz szaleć na całego i kupić wymarzone książki. Oczywiście chciałam poznać najsampierw słynnego Pana Danielsa, aczkolwiek dużo innych osób też chciało i ani jednej sztuki nie znalazłam na Znaku. Uznałam więc, że zacznę od serii Żywioły i tym oto sposobem oddałam w ofierze swoje serce megautalentowanej Brittainy.
Elizabeth z
każdej strony jest ostrzegana przed Tristanem Colem – jej przystojnym, a
zarazem dziwacznym sąsiadem. Pogłoski mówią, że jest gburem, chamem i najlepiej
trzymać się od niego z daleka. Jego przeszłość wykreśliła jego przyszłość. Tym
sposobem jego życie towarzyskie w nowym miasteczku dosłownie nie istnieje.
Zrozumieć go może tylko Elizabeth, która ma podobną pustkę w sobie. Odkąd
kobieta o mało co nie potrąca ukochanego psa Tristana, między dwojgiem
doświadczonych ludzi, dochodzi do serii różnych wydarzeń. Dwie zranione dusze i potrzeba, by nauczyć się oddychać od nowa.
Kiedy
płaczesz na zaledwie dziesiątej stronie książki i czujesz, że to historia tak
bliska twemu sercu, jak żadna inna nigdy wcześniej – już wiesz. Powietrze, którym oddycha jest na mojej
półce fenomenów. Zyskała miano „książki
mojego życia” nie bez powodu. Całkowicie
pomijam w tym momencie bajkową okładkę. Jest
w tej książce wszystko, ale bez zbędnego cukru. Wszystko, czego
potrzebowałam i wszystko, co potrafiło poruszyć struny mojego serduszka (wiem,
że piszę, jak nie ja) oraz przedostać się swoją głębią do szpiku kości. Strata
bliskiej osoby, brak sensu, odrzucenie przez społeczność, odnajdywanie siebie
od nowa – to jest w tej książce piękne. Przez nią pojechałam do pracy
niewyspana, bo dosłownie nie mogłam się oderwać od historii Elizabeth i
Tristana, i przez cały czas okłamywałam siebie, że przeczytam „tylko jeden,
ostatni na dzisiaj rozdział”. Autorka wie jak manipulować czytelnikiem, ona nas
uzależnia od swoich słów. Najgorsze
jednak jest to, że nie da się jej dawkować – ja chciałam pochłonąć tę książkę
od razu.
Problematyka
pierwszej części Żywiołów jest nakreślona w sposób przemyślany, a także
dosadny. Tristan Cole to nie potwór, o
nie, to feniks tej powieści. Umarł wraz z bliskimi, aby na nowo narodzić
się i poradzić sobie z tym cholernym życiem. Autorka poprowadziła ten wątek
doskonale. Nie gnała na złamanie karku i nie sprowadziła nam gromu z jasnego
nieba, w postaci miłości od pierwszego spojrzenia. Ból tej książki to jej autentyczność. Do naprawienia siebie i
swojego życia, do pogodzenia się z nim potrzeba czasu. Tutaj ukazana była jedna
z najbardziej wiarygodnych przemian, z jaką się zetknęłam.
Erotyka tej
książki jest trochę punktem mojej fascynacji. Nie potrafię tego wytłumaczyć,
ale jest w niej coś magicznego. Czułam iskry między stronami i to dosłownie. Specyfika tych sytuacji, słowa naszpikowane
podwójnymi znaczeniami, aluzjami. Klimat tych scen był niepowtarzalny i
mogę przesadzać, ale jestem pod wrażeniem subtelności i delikatności, z jakimi
autorka przeprowadziła nas po intymności bohaterów.
Nie myślcie,
że podeszłam „luźno” do tej powieści. O nie. Kiełkowały we mnie różnego typu obawy. Nie wiedziałam, czy spodoba
mi się ta książka. Trzydziestolatkowie (w przybliżeniu, nie postarzajmy się) po
przejściach, do tego masa słów uznania dla kunsztu pisarskiego Brittainy C.
Cherry. Nie wiedziałam czy się nie zawiodę, bo taki zawód by bolał i to bardzo.
Tymczasem wszystkie moje oczekiwania zostały spełnione. Mogę tylko powiedzieć,
że było warto dla takiej wspaniałej książki wylać kilka słonych łez.
Jeśli
szukacie historii, która Wami zawładnie i potrząśnie, to jest to. Brittainy C.
Cherry stworzyła narkotyk doskonały, uwierzcie mi. Magia tej książki jest
nieskończona, każdy gest i słowo w niej jest idealnie wyważone i znaczące. Powietrze, którym oddycha to jedna z
tych powieści, która zakorzenia się i w sercu, i w głowie, nie pozwalając o
sobie zapomnieć.
Polecam
pełna zachwytu, Brittainy C. Cherry to moja Czarodziejka.
Tłumaczyła Katarzyna Agnieszka Dyrek
Brittainy C. Cherry, Powietrze, którym oddycha
(seria: Żywioły), stron 402, Wydawnictwo Filia, 2016
★★★★★★★★★★
Świetnie, że Ci się podobała! Sama mam na nią ochotę, bo czytałam kilka innych książek autorki, ale czytałam, ze ta jest nieco słabsza. Także cieszę się, że wypada dobrze. Sama niedługo po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTo moja pierwsza książka tej autorki i moim zdaniem jest świetna! Od dłuższego czasu czegoś mi brakuje w książkach, a Brittainy C. Cherry właśnie mi to dała. Uwielbiam ją :-)
UsuńMnie książka może nie podobała się aż tak bardzo jak Tobie, ale pamiętam, że przyjemnie się ją czytało :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Tobie też się spodobała. Nawet, jeśli nie tak bardzo jak mi :-)
UsuńSłynny Pan Daniels mnie rozczarował i obawiam się, że z tą książką byłoby podobnie... Ale pan na okładce jest przeuroczy i seksowny :) ah, brodziarze!
OdpowiedzUsuńCzęsto mam podobnie - im książka zbiera lepsze recenzje, tym bardziej mnie później rozczarowuje :-) Zgadzam się! Ta okładka jest cudowna :-)
UsuńUwielbiam serię Żywioły, Ogień mnie troszeczkę rozczarował, ale Powietrze i Woda są cudowne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
My fairy book world
O Wodzie też dużo już słyszałam i nie mogę się doczekać aż dostaje ja w swoje ręce :-)
UsuńPozdrawiam! :)
Za mną dwie książki tej autorki, z czego jedna mnie zachwyciła a druga była całkowicie nijaka. Po tak entuzjastycznej recenzji muszę chyba dać szansę tej książce, z nadzieją, że spodoba mi się przynajmniej w połowie tak bardzo jak tobie :D
OdpowiedzUsuńJest to książka, która pomimo swojej dobrej opinii mnie nie rozczarowała i to dlatego tyle zachwytów poczyniłam w recenzji :D mam nadzieję, że Ci się spodoba. W każdym razie, ja gorąco polecam :)
Usuń