Kilka lat
temu światem „zawładnęła” popularna saga autorstwa Pani Meyer. Pamiętam, że
byłam wtedy w podstawówce i mi, nawet jako małej dziewczynce, chciało się
rzygać, gdy po raz kolejny spostrzegłam na ławce piórnik, a obok ławki
tornister z wizerunkami głównych bohaterów „Zmierzchu”. Jestem zdania, że co za
dużo to nie zdrowo (proszę, nie włączajcie przy mnie Despacito).
Nigdy nie
miałam szaleńczego pociągu do sagi „Zmierzch”, ani też nigdy nie byłam
zakochana w Edwardzie, co dziwiło wszystkie moje koleżanki. Nie czytałam żadnej
z książek wspomnianej Autorki, a na film ledwie chciałam zerknąć. Gusta są
różne i nie należy o nich, według powszechnej opinii, dyskutować. Wspominałam
Wam już kilka razy, iż nie param się literaturą z gatunku fantasy i jest to
jeden z dwóch powodów, przez które okropnie nie lubię tej sagi. Drugim powodem,
wymienionym już wcześniej, jest oczywiście popularność.
Będąc
szczerą, nie wiązałam zbyt dużych nadziei z Chemikiem,
aczkolwiek moja ciekawska natura wzięła nade mną górę i tym sposobem, jestem w
obecnej chwili bardzo mile zaskoczona.
Alex tak
naprawdę nazywa się zupełnie inaczej, jednak w jej zawodzie imię i nazwisko
jest niewiele znaczące, a znaczące zarazem tyle, że trzeba je systematycznie
zmieniać. Według powszechnej informacji jest już martwa, choć ciągle się ukrywa
przed wydanym na nią wyrokiem śmierci. Kiedy dostaje propozycję od byłych
pracodawców zostaje zamieszana w ich zagmatwaną grę, która szybko okazuje się
wierutnym kłamstwem. Teraz ma tylko dwa wyjścia: podjąć grę i spróbować
odzyskać wolność lub zginąć.
Minimalistyczna oprawa graficzna oczarowała mnie swoją prostotą i chłodną kolorystyką, aż miło się patrzy na tak ładnie wykonaną okładkę. Mimo lakieru na strzykawce i wybrzuszonych literek, połączonych z wrażeniem, że ma się przed sobą książkę w odcieniu metalicznej szarości – nie ma wrażenia masła maślanego i przesadnego wkładu. Jedyne, co podoba mi się w stopniu średnim, to grzbiet. Przyznam, że objętość tej książki jest odrobinę przytłaczająca, ale (przynajmniej w moim przypadku) bardzo szybko się ona zmniejszała. Czcionce również nie mam nic do zarzucenia, a wręcz przeciwnie – bardzo ułatwiała mi czytanie.
Chemik to
nabytek mojej siostry, ja sama raczej nie pokusiłabym się o zakup lektury w
tematyce szpiegowskiej/sensacyjnej. Nie gustuję w książkach tego typu, dlatego
moja opinia, to trochę przymrużenie oka na błędy, powielenia, a także nudę.
Opinie są różne, a wnioski wyciągnęłam także na podstawie recenzji innych
blogerów i vlogerów . Jednym ta książka przypadła do gustu, innym zaś nie.
Wiele osób stwierdziło, że jest nudna i wlecze się niemiłosiernie, a ukazane w
niej sytuacje są banalne i dawno temu przerobione na wszystkie sposoby.
Natomiast
dla mnie, jako czytelniczki kompletnie zielonej w tym gatunku, książka wydała
się kusząca i dosyć ciekawa. Nie od razu poczułam się dobrze i pewnie,
wypływając na nieznane wody. Chociaż początki wcale nie były tak trudne, jak
mogłyby się wydawać.
„Teraz
była tą drugą, tą, którą w departamencie zwano Chemikiem, a Chemik był maszyną.
Bezlitosną i bezwzględną. Jej własny potwór właśnie wyrwał się na wolność.”
Najbardziej
nie lubię tej początkowej fazy rozpoznania książki, kiedy trzeba oswoić się z
klimatem, sytuacją i językiem. Tutaj na początku trudno mi było zrozumieć
niektóre rzeczy – sztuczki Alex – ale bardzo mi się podobały te pomysły.
Czułam, że mogę dowiedzieć się bardzo dużo ciekawych rzeczy. Jestem taką osobą,
którą to niezmiernie interesuje, więc starałam się jak najwięcej z tego
zapamiętać. Swoją drogą Alex wydała mi się dosyć dziwną postacią, troszkę
nijaką. Nudną wręcz, bo jej życiorys taki właśnie dla mnie był. Dzieciństwo,
studia, praca rządowa – jej życie prywatne można spokojnie porównać do flaków z
olejem. Ciągle samotna, przesadnie ostrożna i wiecznie uciekająca. Natomiast
Daniel kojarzył mi się z zagubioną sierotką. On był „tym romantycznym” w tej
historii, ale mi nie spodobał się jego spokojny charakter. Po tym, co zrobiła
mu Alex powinien się chociaż minimalnie zdenerwować, ale nie, cały czas był
oazą spokoju. Moją ulubioną postacią, jak łatwo można się domyślić, był
oczywiście Kevin. Poukładany, a mówiąc to, mam na myśli jego ostrożność, a
także „drapieżny” (słowo rodem z książki). Nie ukrywam, że Alex również mnie oczarowała
swoim profesjonalizmem. Niestety jestem zdania, że ich konstrukcja była bardzo
pobieżna, a oni sami tworzyli tylko tło dla akcji.
Akcja to
biegnie, to się zatrzymuje. Nie sposób określić, czy książka Cię jeszcze czymś
zaskoczy, czy właśnie nastąpił jej przedwczesny koniec. Mi osobiście bardziej
przypadła do gustu pierwsza połowa, nazwijmy ją „wyjaśnieniem sprawy”.
Zakończenie, a zarazem drugą połowę nazwijmy „rozwiązaniem sprawy”. Uważam, że
w pierwszej części działo się zdecydowanie więcej niż w drugiej.
Jak na
pierwszy raz obcowania z sensacją, jestem mile zaskoczona i odrobinę
oczarowana. Czytelnikom bardziej doświadczonym w tej kwestii może wydawać się
nudna, ale to już zależy od punktu widzenia. Ciekawe tricki i niecodzienne
sytuacje, to zdecydowany atut. A dla mnie, jako jeszcze niezdecydowanego biol-chema,
motywujący kopniak. Teraz wiem, że pewne umiejętności dobrze by było nabyć.
A to
oznacza, że po książce nastąpił jakiś przełom i progres u mnie, więc jestem
zadowolona i polecam niezdecydowanym :”)
Tłumaczyła Anna Klingofer-Szostakowa
Stephenie Meyer, Chemik, stron 576,
Wydawnictwo Edipresse Polska S.A., 2017
★★★★★★★☆☆☆
Jeśli chodzi o książki Stephenie Meyer to przeczytałam całą sagę "Zmierzch" - były to początki pojej przygody z czytelnictwem i książki nie zostały w mojej głowie na długo, ale przeczytałam także "Intruza" (zabrałam go mojej bff - dostała go na urodziny, a ja go przeczytałam pierwsza xD ) , który mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńO "Chemiku" słyszałam już dużo i były to bardzo zróżnicowane opinie. Sama uwielbiam czytać kryminały czy thrillery więc myślę, że ten oleander nie był by mi straszny :D Zgadzam się całym sercem jeśli chodzi o okładkę ♥ Fajnie, że książka wywołała u ciebie przełom. Zazdroszczę także zdolności do chemii ja leże na tym przedmiocie po całej linii xD zdecydowanie polonista i human ♥
Pozdrawiam cieplutko :*
My tak często mamy z moją siostrą "Nie czytaj teraz tego, bo ja chcę przeczytać pierwsza" :D haha Ja właściwie nie mam zdolności do chemii ( 1.tylko chęć nauki się teraz pojawiła, 2. ten profil to przypadek i to widać niestety :D). Ja też polonista i human i bronię się szóstkami z tych przedmiotów :D
UsuńPozdrawiam również :**
Ja książkę miałam przeczytać, ale jakoś nigdy nie mam czasu, zawsze znajdzie się coś ciekawszego :/
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, masz rację, zdecydowanie można znaleźć coś ciekawszego. Natomiast dla mnie to ciekawa, inna książka z gatunku, którego na co dzień nie czytuję ;)
UsuńDo mnie ta książka w ogóle nie przemówiła, a jestem one-tru-fan Stephenie Meyer i skoczyłabym za nią w ogień. "Chemik" mnie niesamowicie zawiódł i z całej powieści najbardziej podobały mi się psy xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Wątek z psami polecam Ci u mojej ukochanej Alex Kavy, w książkach "Mroczny trop" i "Ściśle tajne" :D "Chemik" to dla mnie coś innego i to pewnie dlatego tak mi się spodobał :)
UsuńPozdrawiam :**