O serii Pax
jestem w stanie powiedzieć wiele ciepłych słów. Nie jestem osobą wylewną, ale
oryginalność potrafię docenić. Z każdą kolejną częścią, rozdziałem i stroną
utwierdzam się w przekonaniu, że jest to zbiór książek bogaty w niesamowite
pomysły i ich realizację. Dlatego też moi drodzy, możecie zapierać się rękoma i
nogami, ale ja i tak będę ją Wam uparcie polecać!
Tym razem
tytuł jest absolutnie wyrazisty, czytelny, klarowny – jasny. Od razu naprowadza
nasze główki na obraną drogę z tym adresem. Można się zaskoczyć w sumie tak
banalnym, jak na tę serię, tytułem. Musicie przyznać, że „Bjera”, „Grim”, czy
na przykład „Myling” dawały nam się we znaki swoją zawiłością. Aczkolwiek na
wstępie zaznaczam, że bynajmniej nie jest to ujmą. A właściwie chciałabym Wam
powiedzieć, że jest to nieco inna część…
Nie ma tutaj
może jakiegoś dziwacznego tytuł (sorki), ale za to jest „pełność”. Już Wam
tłumaczę. Otóż, chodzi mi o to, że jest to część napisana od początku do końca.
Oczywiście są powiązania z poprzednimi książkami z tej serii, albowiem ta tutaj
ma swój finał. Okeej, teraz można się licytować, ale powiem Wam, że czuję to w
ten sposób, iż ta książka jest punktem kulminacyjnym poprzednich (w następnej
części jest o wiele spokojniej, jak na razie ;) Czułam się troszkę, jakby ta
książka była wybita od poprzednich i mogła uchodzić za całkiem osobną.
Wizualnie wydaje mi się też grubsza, ale to pewnie dlatego, że myślę jak myślę
o niej. W każdym bądź razie jest to część, która nieco odstaje od reszty.
Pomysł na
horror to stały punkt, więc pomijam. Dodam króciutko, że od razu skojarzyło mi
się to z Krwawą Mary albo Damą Pikową (awww, cóż za klimaty). To zawsze u mnie
jest po stronie plusa. Ten aspekt był również moim elementem zaskoczenia. Było
tak, ponieważ nie spodziewałam się czegoś tak „banalnego” jak duchy wywołane w
ten znany już sposób. Nie linczuję, bo zaraz zostałam naprowadzona na „tor
zachwytu”, że tak to nazwę. Oczywisty styl bycia autorek – mega połączenie. To
jak połączyć zupełnie zwyczajne i wszystkim już znane lody waniliowe z
(wymyślam, nie bać się :D) polewą eukaliptusową – niecodzienną i ekscytującą –
no i zrobić z tego głośny hicior. Tak było i tym razem. A mianowicie, po
wprowadzeniu kilku fresh elementów, całość zaczęła błyszczeć i to nie byle jak.
Kolejne zaskoczenie – nie zapominajcie, że to drugie w jednym punkcie!
Oprawa
graficzna tutaj również wspomaga naszą wyobraźnię i pozwala poczuć się jak na
filmie. Tym bardziej kiedy już emocje sięgają zenitu, bo nie powiem, że nie ma
takiego momentu. Ilustracje zabierają nas w ten idealnie dopracowany świat i
choć pokazują nam wiele, to nie przeszkadza. Myślę, że lepsze to niż „dopieprzona
zupa” – jest tak intensywnie, że nasza wyobraźnia mogłaby wystrzelić w kosmos z
nadmiaru wrażeń. A ukazany świat jest tak fascynującym miejscem, iż można się w
nim całkowicie zatracić i w ogóle nie znudzić.
Ta książka
jest dokładką wyśmienitej potrawy, w stu procentach sycącą i zaskakującą.
Niestety zjecie ją w takim czasie, że zaraz zaczniecie żałować, iż ta
przyjemność była tak krótka. Na mnie Autorki rzuciły urok i dalej nie mogę się
po tym pozbierać. Polecam Wam serdecznie tę książkę!
Tłumaczyła Magdalena
Landowska
Åsa Larsson &
Ingela Krosell | Henrik Jonnson, PAX.Upiór Tom 5., stron192, Wydawnictwo Media Rodzina,
2016
★★★★★★★★★★
Za
egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina! J
Nie czytałam jeszcze nic z tej serii ale jestem jej strasznie ciekawa :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Polecam z czystym sercem! Warta każdej minuty :)
UsuńPozdrawiam!
Ja jednak dalej jestem na nie, chociaż już mniej niż na początku XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com
Hahaha, jesteś świetna! :D A ja Cię dalej będę przekonywać, żeby było nie, ale tak na 10% :D
UsuńPozdrawiam!
Thank you so much! :)
OdpowiedzUsuńOf course! <3
Dlaczego ja wciąż nie przeczytałam żadnej książki z tej serii?!
OdpowiedzUsuńKurczę, musisz to nadrobić, bo są cudne! :D
Usuń