sobota, 21 stycznia 2017

Nadzieja, czyli "Jeździec miedziany"




Nie zacznę efektownie, bo nie wiem od czego. Zawsze kiedy chcę powiedzieć coś o tej książce, która skradła mi serce, staje się niemową. Stać mnie tylko na banały w stylu „cudowna” czy „świetna”. Uwierzcie mi, że to zdecydowanie za mało. Mam tysiąc słów, aby ją określić. Jednak kiedy chcę to zrobić ciało odmawia mi posłuszeństwa, a język splątany jest niczym supeł. Dzisiaj będzie bardzo sentymentalnie i do bólu słodko.

Nie chciałam czytać tej książki. Teraz już sama nie wiem dlaczego. Na pewno nie byłam zachwycona okładką, która jest czarna i sprawia wrażenie przygnębiającej. Opis książki średnio mnie przekonał, bo nie jestem fanką rosyjskich klimatów. Istna ironia, bo i jestem fanką romansów historycznych, i jestem pasjonatką historii. Mama mi radziła, żebym przeczytała, bo jest naprawdę świetna. A ja nie byłam przekonana. Minęło dużo, dużo czasu zanim sięgnęłam po „Jeźdźca miedzianego”. Kiedy skończyłam czułam się, jakby sama Lilu śpiewała mi do ucha: „Mama mówiła…”

„Wszystko, co miałam, oddałam Tobie. Jeśli wyjedziesz, nic mi nie zostanie.”

Zanim zacznę muszę się przyznać, że książkę zaczęłam czytać od momentu spotkania głównych bohaterów. Czas miał mi pokazać, jak gorzko będę tej decyzji żałowała. Bez obaw, później nadrobiłam te stracone chwile szczęścia.

W jednej chwili z polskiego pomorza, cofnęłam się w czasie o kilkadziesiąt lat, do radzieckiego Leningradu. Na wstępie (tym nieszczęsnym, moim własnym) spotkałam dziewczynę siedzącą na ławce i patrolującego leningradzkie ulice żołnierza. Sposób, w jaki się poznali może się wydawać zwyczajny. W końcu nieznajomi, nie raz, rozmawiają na przystankach. Tu trzeba wspomnieć o jednym z tych „magicznych szczegółów”, mianowicie sukience Tatiany i dniu, w którym po raz pierwszy się spotkali. Zwykłe rzeczy, z których autorka potrafiła stworzyć coś niesamowitego. Tania jest przeszczęśliwa, iż spotkała tak przystojnego mężczyznę, który w dodatku oferuje jej pomoc w robieniu zakupów. Kiedy ten odprowadza ją do domu (już w towarzystwie Dmitrija) okazuje się, że Aleksander zna jej siostrę Daszę. I tak, to jest ten niesamowity mężczyzna, o którym Dasza opowiadała jej rano, w ich wspólnym łóżku. Po tym kuble zimnej wody rozpoczynają się wszystkie problemy.

„My, młodzi, silni, odważni i pełni werwy padamy na kolana, zdruzgotani ciężarem życia (...)”

Wojna, blokada miasta, potworny głód, zima, śmierć, życie i tylko miłość nie uległa zmianie. Sposób, w jaki autorka połączyła ustrój polityczny, wojnę, miłość z wszystkim innym jest fenomenalny. Całość zachwyca. Codzienne spacery Tani i Aleksandra, próba ratowania Paszy, czy Łazariewo, naprawdę nie potrafię tego opisać. Miałam wrażenie, że dokładnie wszystko zostało porażająco, idealnie dobrane. Nawet imiona i nazwiska bohaterów.

Po zastanowieniu się doszłam do wniosku, iż do żadnego z bohaterów nie odczułam sympatii, czy antypatii. Tacy są, i tacy są najlepsi. Nie ma tu znaczenia kwestia mojej sympatii. Chociaż pierwszy raz zdarza mi się czytać książkę, nie odczuwając nic, w stosunku do bohaterów. Natomiast główni bohaterzy są postaciami, które się pamięta. Wszystkie zachowania Tatiany podczas Leningradzkiej blokady zapadają w pamięć, ukazują ją, jako dzielną kobietę. Jestem też bardziej, niż pewna, że niejedna kobieta mogłaby zakochać się w takim mężczyźnie, jak Aleksander. Z lektury wyniosłam wiele, a o bohaterach nawet pisałam szkolne rozprawki.

Mam wiele do powiedzenia, istny potok słów. Jednak, naprawdę, nie wiem, jak mogę opisać fenomen autorki „Jeźdźca Miedzianego”.  W książce aż roi się od takich sentymentalnych, niepozornych drobiazgów. Świetny przykład to sukienka Tatiany, którą tak uwielbiał Aleksander lub dzień, w którym wzięli ślub. Niby szczegół, a buduje coś niepowtarzalnego. Jest ich wiele, nawet zastanawiam się nad napisaniem listy tych „magicznych szczegółów”.

Następna sprawa, to więź między Tatią, a Szurą, która jest czymś nie do opisania. Bierzesz książkę i czujesz, że trzymasz w rękach wszystkie możliwe emocje. I w tej chwili najbardziej mnie boli „50 twarzy Greya”. Dlaczego dzisiejsza wątpliwa „miłość” nie może być taka, jak kiedyś? Scen intymnych w „Jeźdźcu miedzianym” nie można nazwać seksem. Zakrawałoby to na nieopisaną ignorancję. Jeśli ktoś odważyłby się powiedzieć o ich miłości fizycznej wulgarnie, byłabym pierwszą osobą rzucającą kamień. Po prostu przy całym ich uczuciu, nie ma mowy o wulgarności. Tylko „młodzieńcza czystość”.

Obok miłości, w książce, figuruje wiele bólu. Dookoła śmierć, głód, nie ma się co dziwić, w końcu to wojna. Dodatkowo, jakby wszystkiego było za mało, życie w ZSRR nie należy do przyjemności. Totalitarny system sprawił, iż Rosjanie nie mają pojęcia, co znaczy „prywatność”. Istnieją tylko dobra wspólne. Może dzięki temu, to uczucie staje się jeszcze piękniejsze, bo niezniszczalne i niezmienne. Rzucił mi się w oczy brak pretensjonalności, całkowita zgoda z tym , co jest. Magia tej książki jest nieskończona.

„Prosiłeś mnie o słowo? Oto ono: NADZIEJA.”

Najbardziej poruszająca scena to zdecydowanie ta, w której ciężarna Tatiana przetacza swoją krew „martwemu” Aleksandrowi. Totalny brak słów.
„Jeździec miedziany” – bomba emocji. Cieszysz się szczęściem młodych ludzi, by później zapłakać nad ich ciężkim losem. Losem, który postanawia postawić na ich drodze mór, żeby utrudnić im dojście do szczęścia. Losem, który oddziela ich od siebie, na kilka lat. Żadna, ale to żadna książka nie wywarła na mnie takiego wrażenia. Żadnej nie udało się wycisnąć tyle łez (wzruszenia, smutku). Momentami odstawiałam książkę, czułam już, że długo nie wytrzymam. Źródło wiary i nadziei. Absolutne arcydzieło.

Czuję się, jakbym sypała cukrem. No cóż, mam ogromny sentyment do tej powieści. Uważam poznanie tej historii za prawdziwy zaszczyt, a chwile z nią spędzone za prywatny eden.

„Jeździec miedziany” nie podlega ocenie, po prostu nie ma skali, która oceni ten fenomen.





Paullina Simons, Jeździec miedziany, stron 720, Wydawnictwo Świat Książki, 2010


UDOSTĘPNIJ TEN POST

2 komentarze :

  1. "Jeźdźca miedzianego" tak samo jak kolejne część wprost ubóstwiam. Książki poleciła mi moja babcia, która uwielbiam kiedy fabuła zagłębia się w historii XX wieku.


    Pozdrawiam, Natalia z bloga http://ksiazkomoaniaczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo, "Jeździec miedziany" jest jedną z moich ulubionych książek :")

      Pozdrawiam, Oliwia

      Usuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.