Nie
zacznę efektownie, bo nie wiem od czego. Zawsze kiedy chcę powiedzieć coś o tej
książce, która skradła mi serce, staje się niemową. Stać mnie tylko na banały w stylu „cudowna” czy „świetna”. Uwierzcie
mi, że to zdecydowanie za mało. Mam tysiąc słów, aby ją określić. Jednak
kiedy chcę to zrobić ciało odmawia mi posłuszeństwa, a język splątany jest
niczym supeł. Dzisiaj będzie bardzo sentymentalnie i do bólu słodko.
Nie chciałam czytać
tej książki. Teraz już sama nie wiem
dlaczego. Na pewno nie byłam zachwycona okładką, która jest czarna i sprawia
wrażenie przygnębiającej. Opis książki średnio mnie przekonał, bo nie jestem
fanką rosyjskich klimatów. Istna ironia, bo i jestem fanką romansów
historycznych, i jestem pasjonatką historii. Mama mi radziła, żebym
przeczytała, bo jest naprawdę świetna. A ja nie byłam przekonana. Minęło dużo, dużo
czasu zanim sięgnęłam po „Jeźdźca miedzianego”. Kiedy skończyłam czułam się,
jakby sama Lilu śpiewała mi do ucha: „Mama mówiła…”
„Wszystko, co miałam,
oddałam Tobie. Jeśli wyjedziesz, nic mi nie zostanie.”
Zanim
zacznę muszę się przyznać, że książkę zaczęłam
czytać od momentu spotkania głównych bohaterów. Czas miał mi pokazać, jak
gorzko będę tej decyzji żałowała. Bez obaw, później nadrobiłam te stracone
chwile szczęścia.
W
jednej chwili z polskiego pomorza, cofnęłam się w czasie o kilkadziesiąt lat, do
radzieckiego Leningradu. Na wstępie (tym nieszczęsnym, moim własnym) spotkałam
dziewczynę siedzącą na ławce i patrolującego leningradzkie ulice żołnierza.
Sposób, w jaki się poznali może się wydawać zwyczajny. W końcu nieznajomi, nie
raz, rozmawiają na przystankach. Tu trzeba wspomnieć o jednym z tych
„magicznych szczegółów”, mianowicie sukience Tatiany i dniu, w którym po raz
pierwszy się spotkali. Zwykłe rzeczy, z
których autorka potrafiła stworzyć coś niesamowitego. Tania jest
przeszczęśliwa, iż spotkała tak przystojnego mężczyznę, który w dodatku oferuje
jej pomoc w robieniu zakupów. Kiedy ten odprowadza ją do domu (już w
towarzystwie Dmitrija) okazuje się, że Aleksander zna jej siostrę Daszę. I tak,
to jest ten niesamowity mężczyzna, o którym Dasza opowiadała jej rano, w ich
wspólnym łóżku. Po tym kuble zimnej wody rozpoczynają się wszystkie problemy.
„My, młodzi, silni,
odważni i pełni werwy padamy na kolana, zdruzgotani ciężarem życia (...)”
Wojna,
blokada miasta, potworny głód, zima, śmierć, życie i tylko miłość nie uległa
zmianie. Sposób, w jaki autorka połączyła ustrój polityczny, wojnę, miłość z
wszystkim innym jest fenomenalny. Całość zachwyca. Codzienne spacery Tani i
Aleksandra, próba ratowania Paszy, czy Łazariewo, naprawdę nie potrafię tego
opisać. Miałam wrażenie, że dokładnie
wszystko zostało porażająco, idealnie dobrane. Nawet imiona i nazwiska
bohaterów.
Po
zastanowieniu się doszłam do wniosku, iż do żadnego z bohaterów nie odczułam
sympatii, czy antypatii. Tacy są, i tacy
są najlepsi. Nie ma tu znaczenia kwestia mojej sympatii. Chociaż pierwszy
raz zdarza mi się czytać książkę, nie odczuwając nic, w stosunku do bohaterów.
Natomiast główni bohaterzy są postaciami, które się pamięta. Wszystkie
zachowania Tatiany podczas Leningradzkiej blokady zapadają w pamięć, ukazują
ją, jako dzielną kobietę. Jestem też bardziej, niż pewna, że niejedna kobieta
mogłaby zakochać się w takim mężczyźnie, jak Aleksander. Z lektury wyniosłam wiele, a o bohaterach nawet pisałam szkolne
rozprawki.
Mam
wiele do powiedzenia, istny potok słów. Jednak, naprawdę, nie wiem, jak mogę
opisać fenomen autorki „Jeźdźca Miedzianego”.
W książce aż roi się od takich sentymentalnych, niepozornych drobiazgów.
Świetny przykład to sukienka Tatiany, którą tak uwielbiał Aleksander lub dzień,
w którym wzięli ślub. Niby szczegół, a buduje coś niepowtarzalnego. Jest ich
wiele, nawet zastanawiam się nad
napisaniem listy tych „magicznych szczegółów”.
Następna
sprawa, to więź między Tatią, a Szurą, która jest czymś nie do opisania. Bierzesz
książkę i czujesz, że trzymasz w rękach wszystkie możliwe emocje. I w tej
chwili najbardziej mnie boli „50 twarzy Greya”. Dlaczego dzisiejsza wątpliwa
„miłość” nie może być taka, jak kiedyś? Scen
intymnych w „Jeźdźcu
miedzianym” nie można nazwać seksem. Zakrawałoby to na nieopisaną ignorancję. Jeśli
ktoś odważyłby się powiedzieć o ich miłości fizycznej wulgarnie, byłabym
pierwszą osobą rzucającą kamień. Po
prostu przy całym ich uczuciu, nie ma mowy o wulgarności. Tylko „młodzieńcza czystość”.
Obok miłości, w książce, figuruje wiele bólu.
Dookoła śmierć, głód, nie ma się co dziwić, w końcu to wojna. Dodatkowo, jakby
wszystkiego było za mało, życie w ZSRR nie należy do przyjemności. Totalitarny system sprawił, iż Rosjanie nie
mają pojęcia, co znaczy „prywatność”. Istnieją tylko dobra wspólne. Może
dzięki temu, to uczucie staje się jeszcze piękniejsze, bo niezniszczalne i
niezmienne. Rzucił mi się w oczy brak pretensjonalności, całkowita zgoda z tym
, co jest. Magia tej książki jest
nieskończona.
„Prosiłeś mnie o słowo? Oto ono: NADZIEJA.”
Najbardziej poruszająca scena to zdecydowanie ta, w
której ciężarna Tatiana przetacza swoją krew „martwemu” Aleksandrowi. Totalny
brak słów.
„Jeździec miedziany” – bomba emocji. Cieszysz się
szczęściem młodych ludzi, by później zapłakać nad ich ciężkim losem. Losem,
który postanawia postawić na ich drodze mór, żeby utrudnić im dojście do
szczęścia. Losem, który oddziela ich od siebie, na kilka lat. Żadna, ale to
żadna książka nie wywarła na mnie takiego wrażenia. Żadnej nie udało się
wycisnąć tyle łez (wzruszenia, smutku). Momentami
odstawiałam książkę, czułam już, że długo nie wytrzymam. Źródło wiary i nadziei. Absolutne
arcydzieło.
Czuję się, jakbym sypała cukrem. No cóż, mam
ogromny sentyment do tej powieści. Uważam poznanie tej historii za prawdziwy
zaszczyt, a chwile z nią spędzone za prywatny eden.
„Jeździec
miedziany” nie podlega ocenie, po prostu nie ma skali, która oceni ten fenomen.
Paullina Simons, Jeździec
miedziany, stron 720, Wydawnictwo Świat Książki, 2010
"Jeźdźca miedzianego" tak samo jak kolejne część wprost ubóstwiam. Książki poleciła mi moja babcia, która uwielbiam kiedy fabuła zagłębia się w historii XX wieku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Natalia z bloga http://ksiazkomoaniaczka.blogspot.com
Ja tak samo, "Jeździec miedziany" jest jedną z moich ulubionych książek :")
UsuńPozdrawiam, Oliwia