poniedziałek, 13 marca 2017

Mrygający "Promyczek"




Każdy, kto jest na czasie, jeśli chodzi o rynek książki, doskonale zna nazwisko Kim Holden. Przepraszam za wyrażenie, ale „Promyczkiem” można się było dosłownie wyrzygać. W internetach zahuczało. Oto ktoś stworzył arcydzieło. Książkę pełną wzruszeń, emocji, bólu, uśmiechów, smutku i łez. Absolutnie, bezwzględnie i bezdyskusyjnie – najbardziej pożądaną książkę roku.

Nie powiem, że się zakochałam, ale też nie powiem, że w serduszku nie zakuło.

Ta potężna księga wciąga i to bez dwóch zdań. Z zaciekawieniem czekałam na wielki punkt kulminacyjny: coś zaskakującego, coś niepowtarzalnego i coś, co naprawdę zasługuje na miano „książki roku”.  Nie jestem fanką wzruszeń i mega łzawych historii. Po prostu tego nie lubię. Pretensjonalność niektórych książek mnie przerasta, to jak babeczka z cukru posypana cukrem. Czasem mniej znaczy więcej („…taka szczypta ironii”).  Tutaj w pewnym sensie zetknęłam się z bajką, która z rzeczywistością ma niewiele wspólnego.

Sama Kate to bohaterka dosyć oryginalna i ciekawa. Nie można jej odmówić charakteru i ikry. Jest postacią znającą swoją wartość, ambitną i pewną siebie, a to wzbudza także respekt czytelnika. Jest takim prawdziwym Promyczkiem, zrównuje sobie wszystkich wokół swoim przyjaznym sposobem bycia. Nie da się tej dziewczyny nie lubić, bo nie jest jakąś tam paniusią ą,ę. To taka swojska laska, w oryginalnych t-shirtach i z niewątpliwym talentem muzycznym.  Jej stylówka, to nie moja stylówka, ale o gustach się nie dyskutuje. Kate jest bardzo niska (też nie ja) i ma długie złote loki – oczywista oczywistość, że to piękna dziewczyna 10/10. Nosi japoniki i własnoręcznie przerobione koszulki, a mi ogólnie przypomina dziewczynę surfera. Nienawidziłam, gdy do wszystkich mówiła „młody”, to moim zdaniem irytujące i brzmi zbyt poufale. Natomiast polubiłam jej spontaniczność, ale znienawidziłam cierpliwość. Moje drogie, kochane Człowieki jak tu się nie wk*$%ić, kiedy np. (zacytuję słynnego mema) „jakaś Grażyna wjeżdża Ci wózkiem sklepowym w dupę”. No proszę… Moim zdaniem to o jeden rys w tym szkicu za dużo.

Książka sama w sobie aż kipi pozytywizmem, uśmiechami i słoneczkiem. Niestety to bardzo smutna historia, obfita w wiele łez i smutku. Trzeba przyznać, że zauważyłam tu pewną, choć niegroźną, schematyczność. Cudni, absolutnie uroczy bohaterzy, muszę dodać, że oczywiście piękni  i młodzi. Po raz kolejny spotkałam się z wątkiem „coffee freak”. Nie znam nikogo, kogo kawa podnieca w tak przejmujący sposób. Pominę fakt, że ja się jaram coca colą (o zgrozo, czyli chyba pośrednio kawą – kofeina tu i tu) :p Seks w tej książce to fascynujące niedomówienie, polecałabym go pominąć. Nie zawierał moim zdaniem żadnej wrażliwości, dopasowanej do reszty treści. Zwykły akt kopulacyjny na tylnim siedzeniu, w myśl zasady carpe diem. Taka manifestacja „róbmy to w tym miejscu, bądźmy szaleni”. Homoseksualizm (damn, god znowu) wciśnięty na potrzeby literatury new adult. Tutaj się kłania zasada „jak wszędzie, to i u mnie”. Moim zdaniem to już stare. Rozumiem, że można to uznać za akt szerzenia tolerancji, ale to z deka męczące.

Efekt kontrastu ma tutaj niewątpliwie funkcję manipulacyjną. Autorka zgrabnie ukazuje nam lukrowy, zupełnie nierzeczywisty świat „dobrych, pomocnych, super ludzi”. Niestety tak nie ma. Z drugiej strony rodzice Kellera, ten koleś który groził Claytonowi… Brzydka strona tego świata. Podoba mi się jednak w pewien sposób to zestawienie. My, jako jednostka możemy sami zadecydować, po której ze stron chcemy być. To nasze życie i musimy z niego czerpać garściami.

Muszę się Wam uczciwie przyznać, że nie dokończyłam książki. Bynajmniej nie z lenistwa i przerażenia jej objętością. Załamałam się. Czytając byłam wkurzona jak jasna cholera. Nienawidzę bezsilności, która tutaj mnie przytłoczyła i dobiła. „Kop żebra”, hej, czy można dać jeszcze swoją propozycję tytułu? Z góry dziękuję.

Sami się dowiecie, nie chcę spoilerować i załamywać się tutaj po raz drugi. Ta książka to moja osobista zmora. Czytając byłam w fazie ciągłego strachu. Nie tak miało być….

Z całym szacunkiem dla Autorki, Was i wszystkich innych – nie dokończyłam tej książki, więc jestem uboższa o jej zakończenie. Chociaż ostatnie strony czytałam na wyrywki, więc nie wiem, czy tak do końca „niezakończona książka”. Whatever, ta historia okazała się nie zgrać z moimi nerwami.

Nie znalazłam w tej książce nic, co powaliłoby mnie na kolana. Nie ma w niej moim zdaniem niczego nowego i niepowtarzalnego. Owszem, bywa wzruszająco, ale to odrobinę przekombinowane. Poza tym zaśmierdziało mi tu obyczajówką, wlokącą się niemiłosiernie. 500 stron o codzienności głównej bohaterki, to nie to.

Niestety nie zamierzam Was zachęcać do czytania tej książki.








Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Kim Holden, Promyczek, stron 592, Wydawnictwo Filia, 2016

★★★★☆☆☆☆☆☆
UDOSTĘPNIJ TEN POST

18 komentarzy :

  1. Mam ją zamówioną już w bibliotece, wiec i tak ją przeczytam :) Ciekawe, co ja będę o niej sądzić c:
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Jestem mega ciekawa Twojej opinii :)

      Pozdrawiam, Oliwia

      Usuń
  2. Bardzo intryguje mnie ta książka i mam ja w planach do przeczytania :)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, co Ty o niej pomyślisz :) Chętnie wpadnę to sprawdzic!

      Pozdrawiam, Oliwia

      Usuń
  3. A mnie ta książka bardzo się spodobała :D Ale wiadomo - ile ludzi, tyle opinii :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest właśnie bardzo fajne w tym :D

      Pozdrawiam! :")

      Usuń
  4. Ja osobiście oceniam tę książkę bardzo pozytywnie. Zwłaszcza zakończenie dogłębnie mną poruszyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, przestraszyłam się zakończenia i nie chciałam go czytać. Przyznaję, że ta książka działa na emocje ;)

      Usuń
  5. Nie czytałam tej książki, ponieważ uciekam od wszystkich pozycji, które wszyscy polecają. Po twojej recenzji przekonałam się, że moja decyzja względem "Promyczka" jest jak najbardziej dobra :)
    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię dokładnie tak samo. Czasami jest za słodko z tymi wszystkimi opiniami i później się czuję zawiedziona :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Planuję ją przeczytać bo wiele dobrego o niej słyszałam :)
    ~ Obserwuję ~
    Mało mi brakuję do 250 obserwatorów pomożesz ?
    Pozdrawiam !! ONLY DREAMS - KLIK ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie poznam Twoją opinię :)
      Już od dawna obserwuję ;D

      Usuń
  7. Pierwsza recenzja, która nie składa się jedynie z zachwytów nt tej książki. Bardzo dobrze, bo w końcu wyluzuję trochę jeśli chodzi o jej zakup. Mimo twojej recenzji z ciekawości po nią sięgnę. :)

    czytamogladampisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jestem dosyć przekorną osobą, więc nie zamierzam słodzić, skoro nie czuję cukru :D Jasne, chętnie przeczytam Twoją recenzję!

      Pozdrawiam :")

      Usuń
  8. Chociaż książka jest bardzo popularna to jakoś mnie zainteresowała
    mój blog

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba nie skuszę się na tą pozycję, mimo że w Internecie o niej głośno. :)
    Pozdrawiam, Hayles z https://ourbooksourlive.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nosz cholera, a ja ją dopiero co kupiłam, bo tyle pozytywnych opinii o niej słyszałam! Ale no cóż, teraz chyba jeszcze bardziej jestem jej ciekawa

    Pozdrawiam
    toreador-nottoread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.