niedziela, 3 września 2017

Wyniki wakacyjnego konkursu!







Witajcie Człowieki! :*

Pamiętam jak 5. Lipca dodawałam tutaj post konkursowy i z zachwytem spoglądałam na kalendarz, no bo do września jeszcze daleko. Do rozpoczęcia roku 2 miesiące. A tu wszystko minęło jak jeden dzień. Aż przykro się patrzy na to jak czas nieubłaganie płynie… Niestety wszystko się zlewa w chwilę dobre i złe, słodkie i gorzkie – ale płynie dalej, rozmazując łzy i uśmiechy. Wszystko przemija i nikt nie jest w stanie zatrzymać czasu.

Ale nie zamulając już! :D

Komuś choć trochę poprawię humor dzisiaj, bo oto drogą losowania wyłoniłam zwyciężczynię ;)

A jest nią….
Ann z ©

Kochana, smaruj do mnie mejla z adresem, na który mam wysłać Ci książkę, którą wybrałaś :”)



Wszystko zgodnie z obowiązującymi tu prawami, legalnie, kulturalnie. Mam nadzieję, że (tak też się zdarza) nie opuścicie mnie i dotrwacie do następnego konkursu ;)



PEACE & LOVE

Wasza Zjadaczka :*
2

czwartek, 31 sierpnia 2017

Jestem redaktorką "Książki są niczym ogród, który można włożyć do kieszeni"




Witajcie kochani!

Chciałabym Was poinformować o zaistniałej sytuacji, a mianowicie… Jestem (na stałe) redaktorką na stronie „Książki są niczym ogród, który można włożyć do kieszeni”!

Bardzo się cieszę z tego powodu i mam nadzieję być tu dużo częściej niż poprzednio. Rok temu byłam redaktorką na czas wakacji, tym razem dowiedziałam się o naborze i również postanowiłam spróbować swoich sił. 

Także nie przedłużając – spotkacie mnie na blogu i FP.

Tam również będziecie mogli przeczytać moje recenzje, a tutaj będę je oznaczać #bookgardeners.



Mam nadzieję, że z przyjemnością dołączycie do grona Ogrodników :”)


LOVE & PEACE

Wasza Zjadaczka :*
6

wtorek, 22 sierpnia 2017

"Przyniosłeś ciszę, najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałam" | "Bez słów" Mia Sheridan



O tej książce można nasłuchać się co nie miara, a na dodatek w samych superlatywach (mówię o tym, z czym ja się spotkałam). Każdego zagorzałego książkoholika, w tym oczywiście mnie, kusiła niemiłosiernie swoją zawartością. Oczekiwałam od niej naprawdę dużo, zresztą jak od każdej książki tak wychwalanej. Czekałam z niecierpliwością na wszystkie chwile zachwytu i wzruszeń, które miała mi podarować w zamian za wspólnie spędzony czas. Niestety takowych było tyle, co kot napłakał.

NIEZASŁUŻONE "OCHY" I "ACHY"

Niestety, ludzie. Ja się zawiodłam dosyć mocno, jeśli nie bardzo.  Mia Sheridan stanęła w szranki z Brittainy C. Cherry, i to tej drugiej pani jestem fanką. Obie książki kupiłam ze względu na to, że chciałam w końcu wiedzieć o co jest ten szum. Sheridan (tak mi się wydaje) jest bardziej popularna od Cherry, to o jej książkach było baaardzo głośno. Liczyłam na zaciętą walkę, ale Bez słów moim zdaniem sporo ustępuje Powietrzu, którym oddycha. Przy tamtej książce śmiałam się, ryczałam jak bóbr i zakochiwałam. A przy tej… cóż, wydaje mi się, że jest „sztywna”. Bywały momenty, kiedy się uśmiechałam, ale nic więcej. Ten zawód boli.

MASZ PŁAKAĆ, TERAZ!

Czytając, czułam się jak marionetka. Były momenty, kiedy miałam nieodparte uczucie, że Autorka oczekuje ode mnie łez, może nawet całego morza. Przejścia Bree zupełnie mnie nie przekonały (nie, nie jestem nieczuła). Niezbyt ją polubiłam, wydawała mi się odrobinę sztuczna. Ze wszystkim pozostawała wręcz w lukrowych relacjach, pełnych sympatii i miłości. Trauma po poznaniu Archera przeszła jej w trymiga, a ona sama zakochała się na zabój i postanowiła wziąć się za działalność dobroczynną. Wybaczcie mi sarkazm, ale ta postać nie przekonała mnie ani trochę. Natomiast Archer jest postacią jeszcze bardziej wyidealizowaną niż Bree, z dużo cięższymi przejściami. Nie zakochałam się w nim ani trochę (lojalność w stosunku do Kuca ;) Wydał mi się postacią wyidealizowaną do bólu – materiał na faceta idealnego. Niestety po raz kolejny miałam wrażenie, że Autorka ma na celu wylanie na mnie eliksiru miłosnego. Archer jest postacią zranioną do szpiku kości, z naprawdę bolesną przeszłością i w sumie na tym mogłabym skończyć wyliczanie rzeczy, które czynią go choć trochę realistycznym. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że mam go kochać, bo pomimo tego, że nie mówi, jest samotnikiem i trochę sierotką w życiu, okazał się tak wspaniałym i silnym facetem. Dając już spokój głównym bohaterom, chciałabym przejść do Travisa i mieszkańców miasteczka. On to taki typowy manipulant, mąci ile może i ile tylko się da – tak mu się w życiu nudzi. Natomiast reszta mieszkańców to ludzie do bólu życzliwi, pomijając fakt, że plotkarze jakich mało. Zdecydowanie nie lubię z tej książki nikogo i jest mi z tego powodu przykro.

ZWRACAM HONOR

Żeby już nie smęcić i nie narzekać, chciałabym przejść do zalet tej historii.

Po pierwsze – największą zaletą moim zdaniem okazało się miejsce. Pelion jest malownicze i śliczne, od razu przywodzi na myśl małe, klimatyczne amerykańskie miasteczko. Przyjemnie mi się wyobrażało te wszystkie tereny. Domki, w których mieszkali Bree i Archer, pobudzały moją wyobraźnię do czerwoności.
Po drugie – piękna przemiana z gąsienicy w motyla. Archer na początku jest niepewny, zlękniony, osamotniony i nieufny pomijając, że o życiu wie tyle, ile mrówka o byciu słoniem. Po poznaniu Bree jego egzystencja nabiera sensu i tempa, a on przestaje być życiową sierotką i znajduje swoje klejnoty. Jeśli mam być poważna, to powiem Wam, że to w tej książce podobało mi się najbardziej. Jest w niej cudowny przekaz. Jeden człowiek może zrobić dla drugiego naprawdę dużo – może zwrócić mu normalne życie. Także wiecie… wzruszyłam się troszkę.

TECHNICZNIE 

Narracja w pierwszej osobie jak zawsze na propsie. Większość relacjonuje Bree, Archer się czasami wtrącił. Trochę powrotów do przeszłości Archera, aczkolwiek nie dużo (mnie trochę nudziły). Dla mnie ta powieść to nieudolna gra na uczuciach. Czasami za dużo dramatu, a czasami za dużo brokatu. Nic w idealniej ilości. Czułam zbyt poważnie czytając tę książkę, mało tego przeciągałam ją jak żadną inną. Nie pamiętam, żeby cokolwiek teraz tak długo czytała. Bywało, że odkładałam ją na półkę na kilka dni (!!!). Nie było żadnego momentu, w którym nie mogłabym wysiedzieć z zachwytu. Uśmiechy mogłabym wyliczyć na palcach jednej ręki, a łezka poleciała jeden skąpy raz. Przykro mi, że ta książka okazała się dla mnie w większej części porażką.

NA KONIEC

Mam nadzieję, że jeszcze mnie lubicie :D

Tym razem Mia Sheridan nie wciągnęła mnie i nie zachwyciła swoją historią. Bez słów posiada jednak bardzo piękny przekaz. Opowiada o nadziei, którą można wskrzesić i życiu, które można podarować komuś na nowo. Dla mnie największymi wadami byli nierealni bohaterowie i zbyt oczywista manipulacja uczuciami czytelnika. Wiem, że i tak przeczytacie (sama bym tak zrobiła), a nawet Was do tego zachęcę. Myślę, że warto poznać tę historię, choćby ze względu na wartościową przemianę Archera.


Tłumaczyła Martyna Tomczak
Mia Seridan, Bez Słów, stron 384, Wydawnictwo Otwarte, 2016

★★★★★★☆☆☆☆
(dobra)
13

wtorek, 15 sierpnia 2017

Wakacyjny Book Haul #2 (z rachunkiem!)



Witajcie Człowieki! :*


Już od bardzo dawna obiecuję Wam book haul i jakoś opornie się za niego zabieram. Dzisiaj postanowiłam wziąć się w garść i go w końcu stworzyć :p Tak więc, zobaczycie ile mi się nazbierało całkiem przyjemnych książek. Oczywiście jest tutaj również stosik od mojej siostry, która dzięki mnie (takim jestem dobrym człowiekiem :D) rozwinęła w sobie nową pasję.

# Nie patrzcie na moje odrosty (wiem - typowa kobieta)
## Jest właśnie 1:40 i już prawie dla Was kończę ten post :D


TYM RAZEM (I KOLEJNYM, KOLEJNYM TEŻ) W BOOK HAULU
©     Rachunek – podliczam książkowe wydatki
©     Strony – podliczam ile łącznie stron mają wszystkie książki
©     Pochodzenie – księgarnie internetowe vs księgarnie stacjonarne
Zaczynajmy!



Moja biblioteczka


1.  Emma Chase „Unieważnienie” i „Skazanie” 
(stacjonarnie, 20zł x 2, stron: 380 i 246)
Książki zakupione na promocji (-50% aaaa!) w Empiku, dosłownie bez żadnego wahania. Emma Chase to autorka, która bardzo przypadła mi do gustu, zarówno swoim stylem jak i humorem. „Unieważnienie” już czeka na recenzję (może za 100 lat dodam :p).
PS. Wyczaiłam promocję w Bonito, „Unieważnienie” można nabyć za jedyne 19,95zł! Śpieszcie się,  zostały ostatnie 2 egzemplarze ;)



2.  Samantha Young „Wszystko, co w tobie kocham”
(stacjonarnie, 25zł, stron: 300)
Książka zakupiona w Biedronce, z tego powodu, że jako jedyna mi się spodobała z proponowanej oferty ;P Mam nadzieję, że to dobrze wydane pieniądze!



3.   Colleen Hoover, Tarryn Fisher „November 9” i „Never never”
(internetowo, 10zł x2, stron: 336 i 300)
Obydwie książki zakupione na wyprzedaży zorganizowanej przez Sylwię z My books, my life na Facebooku w MEGA cenach. Jestem zadowolona ich fantastycznym stanem i polecam zakupy u Sylwii :)
November 9 przeczytane już dawno temu (nad recenzją jeszcze pracuję :D) Natomiast Never never jeszcze czeka na swoją kolej.



4.  Brittainy C. Cherry „Powietrze, którym oddycha”
(internetowo, 26zł, stron: 400)
Ta absolutnie cudowna książka (RECENZJA) przyszła do mnie z księgarni internetowej Znak. Byłam odrobinę zła za to w jakim stanie (przybrudzenia i zagięte rogi) i trochę się zniechęciłam przez to. Ogólnie jestem zadowolona z samej książki, która wprost powala i miota czytelnikiem na wszystkie strony. Już planuję zakup kolejnych części.

(AKTUALNIE POŻYCZONE :)

5.  Mia Sheridan „Bez słów”
(internetowo, 25zł, stron: 384)
Postanowiłam, że muszę w końcu poszerzyć swoje horyzonty o te dwie panie. Mowa o Brittainy C. Cherry i właśnie Mii Sheridan. Książeczka również pochodzi ze Znaku, tym razem w stanie nienagannym. Właśnie jestem w trakcie, ale nic Wam nie powiem :D



6.   Paula Hawkins „Zapisane w wodzie”
(stacjonarnie, 25zł, stron: 368)
Paula Hawkins po raz kolejny zaintrygowała mnie motywem swojej książki i w efekcie, niewiele myśląc, stwierdziłam „biere”. Szukałam jej długo, długo i na biedronkowej półce pewnego dnia znalazłam. Skończyłam ją już dawno temu i też czeka na recenzję :p

(RÓWNIEŻ POŻYCZONA :)

7. Gail McHugh "Collide"
(stacjonarnie, 15zł, stron: 368)
O Collide dużo słyszałam już dawno temu, aczkolwiek dopiero niedawno udało mi się nabyć tę książkę. Zachęciła mnie jej niska cena, a znalazłam ją na kiermaszu (chyba) w Łazach.



Z wielkim zaskoczeniem i przerażeniem stwierdzam, że wcale nie kupiłam tak dużo :D




Biblioteczka mojej siostry


1.    Nicola Yoon „Ponad wszystko”
(stacjonarnie, 20zł, stron: 328)
Książka zakupiona na promocji w Empiku. Filmowa okładka moim zdaniem jest równie piękna co oryginalna, a zazwyczaj te filmowe podobają mi się trochę mniej.



2.   Jojo Moyes „Kiedy odszedłeś”
(stacjonarnie, 20zł, stron: 496)
Od razu widać, że nabytek siostry :D Ja zdecydowanie stronię od tego typu literatury, a także samej autorki. Oczywiście zakupiona na promocji w Empiku. Czuję się naprawdę silna, że udało mi się ją zdobyć dla siostry, bo ludzie ją dosłownie wydrapali stamtąd :D



3.   Colleen Hoover „Pułapka uczuć” i „Nieprzekraczalna granica”
(internetowo, 10zł x2, stron: 288 i 304)
Również kupione u Sylwii, czekają na ostatnią część i pójdą w ruch ;)



4.   John Green „Szukając Alaski”, „19 razy Katherine” i „Papierowe miasta”
(internetowo, 16zł x3, stron: 320, 304 i 400)
Za tym autorem również nie przepadam, więc nie było krzyku, że chcemy to samo. Kolejne książki od Sylwii w cudownym stanie.



5.   S.J. Kincaid „Diabolika”
(internetowo, 1zł, stron: 400)
Tak, kochani! Nie mylicie się, to cudeńko kosztowało tylko jedną złotóweczkę! Kupiona w trakcie bardzo fajnej promocji na Znaku. Recenzja już się pisze i nie powiem, że będzie bez lukru, cukru i tęczy. Teraz próbuję pójść z siostrą na wymianę, ale ma mocne warunki :D



6.   Jasmine Warga „Moje serce i inne czarne dziury”
(internetowo, 23zł, stron: 312)
Kolejna książka ze Znaku, w całkiem przystępnej cenie. Jestem w trakcie czytania.



7.   Hanya Yanagihara „Małe życie”
(stacjonarnie, 25zł, stron: 800)
Książka kupiona w bardzo, bardzo korzystnej cenie w Biedronce. Podobnie jak siostra jestem nią ogromnie zaciekawiona i kiedyś na pewno ją przeczytam ;)


8.   Tamsyn Murray „Drugie bicie serca”
(stacjonarnie, 25zł, stron: 336)
Książka, którą zaczęłam czytać, ale nie skończyłam. Bez obaw, zamierzam to nadrobić, bo jestem jej dosyć ciekawa. Moja siostra ją pochłonęła i pokochała ;)





UFFF, koniec. Trochę się tego nazbierało, od razu cieplej na sercu się robi :D



PODSUMOWANIE

Wasza Zjadaczka
Sis Waszej Zjadaczki
CENA
176 zł
182 zł
MIEJSCE
S:5 – I:4
S:4 – I:7
STRONY
3 082
4 288



Mam nadzieję, że Wam się podobało i będziecie chcieli jeszcze więcej Book Hauli ode mnie. Poza tym osobno post o zdobyczach z biblioteki już niedługo ;)

LOVE & PEACE  
Wasza Zjadaczka <3
10

czwartek, 3 sierpnia 2017

Witam. Madeline.

Cześć wszystkim! Chciałabym się z wami serdecznie przywitać. Razem z Oliwką podjęłyśmy współpracę i mam nadzieję, iż będzie nam się miło współpracować. Podpisywać się będę jako Madeline. Wynika to z tego, ponieważ mam fioła na punkcie Stanów Zjednoczonych. Dlatego wklejam tu cząstkę siebie.

Kilka słów o mnie:

Uczęszczam do liceum. Tak, jak Oliwka bardzo lubię czytać książki. Interesuję się również: muzyką, podróżami, kulturą, historią, psychologią, Ameryką itd.
Jestem osobą, która zawsze musi coś robić. Najzwyklej w świecie nie umiem usiedzieć na jednym miejscu. Uwielbiam jeżeli coś dzieje się w moim życiu. Kocham, również świeczki, oraz płyty. To dwie rzeczy na którym mam fioła. 
Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie przebiegać pomyślnie i do mojego pierwszego postu!
Pozdrawiam, Madeline.




*fotografia zaczerpnięta z tumblra

0

środa, 19 lipca 2017

Recenzja| "Powietrze, którym oddycha"




 Brittainy C. Cherry kusi mnie odkąd tylko pojawiła się na rynku książki. I choć wydarzyło się to już dawno temu, dopiero teraz mam okazję powiedzieć Wam, co sądzę o jej książce. Kiedy masz kwit, masz i poczucie, że żal nad pieniędzmi nie wchodzi już w grę. A wiąże się z tym to, że postanawiasz szaleć na całego i kupić wymarzone książki. Oczywiście chciałam poznać najsampierw słynnego Pana Danielsa, aczkolwiek dużo innych osób też chciało i ani jednej sztuki nie znalazłam na Znaku. Uznałam więc, że zacznę od serii Żywioły i tym oto sposobem oddałam w ofierze swoje serce megautalentowanej Brittainy.

Elizabeth z każdej strony jest ostrzegana przed Tristanem Colem – jej przystojnym, a zarazem dziwacznym sąsiadem. Pogłoski mówią, że jest gburem, chamem i najlepiej trzymać się od niego z daleka. Jego przeszłość wykreśliła jego przyszłość. Tym sposobem jego życie towarzyskie w nowym miasteczku dosłownie nie istnieje. Zrozumieć go może tylko Elizabeth, która ma podobną pustkę w sobie. Odkąd kobieta o mało co nie potrąca ukochanego psa Tristana, między dwojgiem doświadczonych ludzi, dochodzi do serii różnych wydarzeń. Dwie zranione dusze i potrzeba, by nauczyć się oddychać od nowa.

Kiedy płaczesz na zaledwie dziesiątej stronie książki i czujesz, że to historia tak bliska twemu sercu, jak żadna inna nigdy wcześniej – już wiesz. Powietrze, którym oddycha jest na mojej półce fenomenów. Zyskała miano „książki mojego życia” nie bez powodu.  Całkowicie pomijam w tym momencie bajkową okładkę. Jest w tej książce wszystko, ale bez zbędnego cukru. Wszystko, czego potrzebowałam i wszystko, co potrafiło poruszyć struny mojego serduszka (wiem, że piszę, jak nie ja) oraz przedostać się swoją głębią do szpiku kości. Strata bliskiej osoby, brak sensu, odrzucenie przez społeczność, odnajdywanie siebie od nowa – to jest w tej książce piękne. Przez nią pojechałam do pracy niewyspana, bo dosłownie nie mogłam się oderwać od historii Elizabeth i Tristana, i przez cały czas okłamywałam siebie, że przeczytam „tylko jeden, ostatni na dzisiaj rozdział”. Autorka wie jak manipulować czytelnikiem, ona nas uzależnia od swoich słów. Najgorsze jednak jest to, że nie da się jej dawkować – ja chciałam pochłonąć tę książkę od razu.

Problematyka pierwszej części Żywiołów jest nakreślona w sposób przemyślany, a także dosadny. Tristan Cole to nie potwór, o nie, to feniks tej powieści. Umarł wraz z bliskimi, aby na nowo narodzić się i poradzić sobie z tym cholernym życiem. Autorka poprowadziła ten wątek doskonale. Nie gnała na złamanie karku i nie sprowadziła nam gromu z jasnego nieba, w postaci miłości od pierwszego spojrzenia. Ból tej książki to jej autentyczność. Do naprawienia siebie i swojego życia, do pogodzenia się z nim potrzeba czasu. Tutaj ukazana była jedna z najbardziej wiarygodnych przemian, z jaką się zetknęłam.

Erotyka tej książki jest trochę punktem mojej fascynacji. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale jest w niej coś magicznego. Czułam iskry między stronami i to dosłownie. Specyfika tych sytuacji, słowa naszpikowane podwójnymi znaczeniami, aluzjami. Klimat tych scen był niepowtarzalny i mogę przesadzać, ale jestem pod wrażeniem subtelności i delikatności, z jakimi autorka przeprowadziła nas po intymności bohaterów.

Nie myślcie, że podeszłam „luźno” do tej powieści. O nie. Kiełkowały we mnie różnego typu obawy. Nie wiedziałam, czy spodoba mi się ta książka. Trzydziestolatkowie (w przybliżeniu, nie postarzajmy się) po przejściach, do tego masa słów uznania dla kunsztu pisarskiego Brittainy C. Cherry. Nie wiedziałam czy się nie zawiodę, bo taki zawód by bolał i to bardzo. Tymczasem wszystkie moje oczekiwania zostały spełnione. Mogę tylko powiedzieć, że było warto dla takiej wspaniałej książki wylać kilka słonych łez.

Jeśli szukacie historii, która Wami zawładnie i potrząśnie, to jest to. Brittainy C. Cherry stworzyła narkotyk doskonały, uwierzcie mi. Magia tej książki jest nieskończona, każdy gest i słowo w niej jest idealnie wyważone i znaczące. Powietrze, którym oddycha to jedna z tych powieści, która zakorzenia się i w sercu, i w głowie, nie pozwalając o sobie zapomnieć.
Polecam pełna zachwytu, Brittainy C. Cherry to moja Czarodziejka.


Tłumaczyła Katarzyna Agnieszka Dyrek
Brittainy C. Cherry, Powietrze, którym oddycha (seria: Żywioły), stron 402, Wydawnictwo Filia, 2016
★★★★★★★★★★
10

środa, 5 lipca 2017

Konkurs wakacyjny, do wygrania "Uratuj mnie" Anny Bellon lub "Prawda o dziewczynie" T.R. Richmond




Witajcie, Człowieki! :*

Z okazji najlepszej z najlepszych, a mianowicie wakacji, mam dla Was konkurs. Jak sami widzicie, blog jest prowadzony nieregularnie. Powodów jest kilka, ale jednym z nich, jest bardzo mała ilość czytelników. Do tej pory nie organizowałam żadnych konkursów, nawet z okazji urodzin bloga. Pomijając jeden, w którym osób zgłosiło się mniej, niż przewidywał regulamin. 
Natomiast teraz postanowiłam spróbować ponownie.

Do wyboru macie dwie lektury z banera konkursowego. Mi osobiście książki nie przypadły do gustu, ale może akurat ktoś z Was chciałby dostać jedną z nich w prezencie. Zachęcam, aby spróbować swoich sił! Wystarczy zgłosić się w komentarzu i spełnić poniższe warunki! J



REGULAMIN

1. Konkurs trwa od 05.05.2017 do 31.08.2017 (do 23.59).

2. Organizatorką konkursu jest autorka bloga Zjadam Szminkę

3. W konkursie mogą brać udział tylko osoby mieszkające w Polsce. Nie wysyłam książek za granicę.

4. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w ciągu trzech dni od zakończenia konkursu.

5. W komentarzu należy podać:
a)    swój e-mail;
b)   dodać bloga do obserwowanych
d)    wstawić u siebie na blogu/Facebooku w widocznym miejscu poniższy banner konkursu:



6. Nagrodą jest jedna z podanych książek:
„Uratuj mnie” Anny Bellon lub „Prawda o dziewczynie” T.R. Richmond
(Książki pochodzą z prywatnej biblioteczki – są w stanie bardzo dobrym)

7.  Nagroda wyłoniona zostanie metodą losowania. Do wylosowanej osoby wyślę maila, ale także ogłoszę wyniki na blogu.

8. Nagrody nie można wymienić na jej równowartość pieniężną.

9. Nagroda jest wysyłana na koszt organizatora.

10. Organizator zastrzega sobie możliwość wprowadzania zmian w regulaminie w trakcie konkursu.

11. Konkurs odbędzie się tylko, gdy zgłosi się minimum 15 osób.



Powodzenia! :)

PS. Konkurs miał zostać dodany już wczoraj, stąd nieprawidłowa data na banerze ;)
24
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.