niedziela, 27 stycznia 2019

Przedpremierowo!!! "Bezbronne" Taylor Adams







Z thrillerami od Otwartego jest tak, że jak tylko je zobaczę stwierdzam: „muszę mieć”. Tym razem nie było inaczej. Tak więc, jak tylko zobaczyłam, że mogę mieć okazję przeczytania tej książki przed oficjalną premierą (to zaszczyt!), wiedziałam, że nie oprę się pokusie, a żadne inne obowiązki mnie nie powstrzymają.

Opis jest jak zwykle zachęcający i obiecujący. Okładka jest jak zwykle adekwatna i estetyczna. Tylko co z treścią? Czy ona się obroniła?

Początkowo chciałam zacząć od minusów, aczkolwiek ten podpunkt jest chyba dla mnie najbardziej newralgiczny. Tak więc zacznę od tego, co najbardziej mnie oczarowało w tej książce. A były nimi postacie, które są wprost (uwaga, użyję teraz mojego najbardziej pochwalnego słowa ;p) bajecznie przygotowane! Bajecznie. Jest tu coś, czego zdecydowanie brakowało mi w innych thrillerach, a mianowicie – przestępca, który ukazany jest w różnych odcieniach szarości.

„- Mogłabyś być moją dziewczyną – jęknął – ale koncertowo to spierdoliłaś…”

Jestem osobą, która interesuje się kryminalistyką, analityką śledczą, czy też profilowaniem i naprawdę po wielu lekturach (zarówno tych fikcyjnych jak i autentycznych) potrafię docenić tak kunsztowną kreację. Bohaterowie Bezbronnych to osoby, które moglibyśmy spotkać w zwyczajnym życiu (chociaż niektórych to lepiej nie ;p). Są to zwyczajni ludzie, którzy mają swoje sekrety, słabości i podjęli niewłaściwe decyzje.  

Jest tutaj typowa walka między dobrem, a złem, lecz pokazana bez przerysowania. Walczą nadal ludzie –z wadami i zaletami – jednak chodzi o moralność, o chęć postąpienia właściwie. To, że autor pokazał nam momentami Darby w niechlubnym świetle jest dla mnie plusem, tak wielkim jak to, że „ten zły gość” również miewał ludzkie odruchy. Czasami mam wrażenie, że autorzy zapominają o tym, że nie ma ideałów. Starają się zrobić jak największy kontrast między dwoma różnymi osobami, ale w efekcie wychodzi tania bajeczka.  W Bezbronnych nie ma o czymś takim mowy.

„Zawsze możemy szukać ucieczki w normalność – jeśli tylko zdołamy się jej uchwycić.”

Myślę, że Bezbronne można z powodzeniem i bez żadnych wyrzutów sumienia nazwać thrillerem z prawdziwego zdarzenia. Konstrukcja psychologiczna postaci jest bezbłędna, napięcie jest zachowane do ostatniego zdania, a temu wszystkiemu towarzyszy otoczka realistyczności – nic nie jest wymuszone. Sam pomysł osadzenia akcji na postoju przy autostradzie, okraszony potężną śnieżycą jest naprawdę dobry, choć na pierwszy rzut oka może się wydać nieco banalny.

„Nogi mieli szeroko rozrzucone, jakby śmierć pozbawiła ich resztek przyzwoitości.”

Kiedy zaczęłam czytać nie spodziewałam się po tej lekturze zbyt wiele, bo początek mnie nużył. Narracja w trzeciej osobie jakoś do mnie nie przemówiła. Opisy miejsc wydawały mi się napisane nieudolnie, bo za nic w świecie nie mogłam się zorientować w położeniu czegokolwiek, o dziwo, nawet w pomieszczeniu. Nie wiem czy to rzeczywiście kwestia umiejętności autora czy mojego braku jakichkolwiek zdolności topograficznych. Myślę, że wszyscy się zgodzimy, aby całą winę zrzucić na książkowy śnieg :D Poza tym nie czułam się „porwana” przez akcję, przynajmniej w ¼ części książki.

Jak już wszystko stało się dosyć klarowne (a było to mniej więcej w połowie), zastanawiałam się czym autor może mnie zaskoczyć przez kolejną połowę i jak wybrnie z zaistniałej sytuacji. Tak, to jest ten moment, kiedy czytelnik dostaje pstryczka w nos. Wtedy też zaczęłam srogo główkować jak potoczy się akacja, albowiem zostało ponad sto stron, a moment, na którym właśnie byłam wydawał się kulminacyjny.

„Wymówki są jak trucizna – powtórzył Ed. – Najtrudniej jest zrobić to, co należy. Wykpienie się od tego to łatwizna.”

Nerwy w strzępach, paznokcie obgryzione, ogólny wygląd zahipnotyzowanego zombie. A tu co? Fałszywy alarm. Dosłownie. Z dobrych kilka razy opłakiwałam bohaterkę i już się zastanawiałam kto teraz przejmie dowodzenie – autor mnie zaskoczył. Zaczęłam autentycznie przeżywać całą akcję – nie obyło się bez przekleństw  i huśtawki nastrojów (od satysfakcji po szał i niedowierzanie). Ta książka jest spowita mrokiem – pokazuje bohaterskie zachowanie, ale też niesamowite okrucieństwo, a wszystko to w wykonaniu człowieka. Niektóre momenty wstrząsają i nawet, jeśli wcześniej zwątpiłam w autora, to zwracam honor, bo napisał to wszystko tak, że siedziałam jak na szpilkach, dosłownie nawet nie drgając!

Czuję się wykorzystana i zrujnowana zarazem. Autor sobie ze mną pogrywał, za nic mając moje skoki ciśnienia i wręcz namacalny strach. Ja żyłam tą książką i myślę, że to jest dla niej najlepsza rekomendacja. Jest to pierwszy thriller, o zgrozo, na którym płakałam! A płakałam jak na powieściach Colleen Hoover (czy to jest normalne?), więc to coś znaczy. Każdy, kto czytał jakąkolwiek książkę od Pani Hoover, wie jak się na niej płacze. Miałam ochotę rzucić nią o ścianę i porządnie się na niej wyżyć za to jak autor zszargał moją stabilność emocjonalną. Nie potrafiłam uwierzyć, że Bezbronne mogą się tak skończyć. I co wtedy zrobił autor? Tak, znowu dał mi pstryczka w nos i jestem pewna, że tym razem z politowaniem.

Z całego serca chciałabym trafiać tylko na takie thrillery jak ten. Jest wyśmienicie poprowadzony mimo, że wszystko wokół jest surowe. Autor pokazał jak niewiele potrzeba, aby napisać dobrą książkę. Miejsca wielokrotnie się przewijały, bohaterów i przedmiotów było mało, a cała sytuacja wydawała się beznadziejna. Wiele analityki, wiele rozterek i wiele emocji. Mimo niezrozumiałego niedosytu, jestem pod ogromnym wrażeniem całokształtu.

W tym miejscu chciałabym pogratulować sobie za szczęście i życzyć takiego samego Wam! Musicie przeczytać tę książkę!<3





Tłumaczył Mariusz Gądek
Taylor Adams, Bezbronne, stron 368, Wydawnictwo Otwarte, 13 lutego 2019

★★★★★★★★★
 (wybitna)


Serdeczne podziękowania dla Wydawnictwa Otwartego za egzemplarz do recenzji!

Tutaj możecie nabyć swój: https://www.otwarte.eu/book/bezbronne
0

piątek, 25 stycznia 2019

Zapowiedź: "Bezbronne" Taylor Adams





Z przyjemnością chciałabym poinformować, że na mocy współpracy z Wydawnictwem Otwartym, na dniach pojawi się przedpremierowa recenzja „Bezbronnych” autorstwa Taylora Adamsa! Już niebawam podzielę się z Wami swoimi wrażeniami, tymczasem spójrzcie na ten opis…





Bestsellerowy thriller, który szturmem podbił świat.

Odludzie. Śnieżyca. Mała dziewczynka uwięziona w aucie. Znikąd pomocy. Co byś zrobiła?

Darby jechała z uniwersytetu do domu, gdy rozszalała się burza śnieżna i uwięziła ją na odludziu. Najbliższą noc dziewczyna będzie musiała spędzić na postoju przy autostradzie z czterema obcymi osobami i bez zasięgu. Gdy rozgląda się po parkingu, przypadkowo odkrywa, że w jednym z aut uwięzione jest małe dziecko...

Kto z przebywających na postoju jest porywaczem? Kim jest uwięziona dziewczynka? Jak można jej pomóc?





Brzmi zachęcająco, prawda?
Ja się skusiłam, czy żałuję? O tym w kolejnym wpisie, już na temat ;)

Swój egzemplarz możecie nabyć tutaj:  https://www.otwarte.eu/book/bezbronne


PREMIERA: 13 LUTEGO 2019!!!

Do zobaczenia! ;*
0
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.