Zacznę od
tego, że na ogół podchodzę do premier książkowych z nieco mniejszym entuzjazmem
niż kiedyś. Z przykrością przyznaję, że większość mojego czasu pochłania szkoła
i nauka, a zmęczenie skutecznie odbiera mi chęci na czytanie. Jednak (w tym
momencie pragnę pogratulować samej sobie) widząc najnowszą książkę, która
wkrótce miała się ukazać za sprawą Otwartego – poczułam „to coś”. Zupełnie jak
rasowy czytelnik, który wyczuwa z daleka kosmiczne książkowe sztosiwo. W każdym
razie, po raz pierwszy w życiu chciałam (uwaga! To może być dziwne, ale jednak)
kupić książkę przed oficjalną premierą. W moim przypadku decyzją tak szybkiego
zakupu był tylko i wyłącznie przeczytany fragment, który udostępniło same
wydawnictwo. Okazało się to marketingowym strzałem w dziesiątkę, bo jestem
przekonana, że nie tylko ja siedziałam jak na szpilkach w oczekiwaniu na Ocalałe.
Co można
powiedzieć o tej książce? Niewiele.
FABUŁA
Akcja Ocalałych rozpoczyna się telefonem od
Jeffa. Adresatem tego połączenia jest oczywiście sprawczyni całego zamieszania,
nasza główna bohaterka – Quincy (nie wiem jak Wam, ale mi to imię strasznie się
podoba). Na pozór dziewczyna jak każda inna – ma przystojnego chłopaka –
prawnika, prowadzi dobrze zapowiadającego się bloga kulinarnego i żyje z dnia
na dzień. Niestety to tylko pozory. Pod maską normalności kryje się dziewczyna,
która jako jedyna przeżyła masakrę w Pine Cottage – Ocalała. Poza nią są dwie
Ocalałe, które kiedyś doświadczyły podobnego koszmaru. I choć Quincy szczerze
nienawidzi tego przydomka, wiadomość o samobójstwie jednej z nich całkowicie
nią wstrząsa. Jakby tego wszystkiego było mało, Sam – również należąca do tego
grona – pojawia się w jej życiu i przewraca je do góry nogami.
XANAX Z
SOKIEM WINOGRONOWYM + TAJEMNA SZAFKA
Quincy to
bohaterka, którą polubiłam ot tak, z miejsca. To na pewno coś na kształt
babskiej solidarności, aczkolwiek muszę się w tym miejscu przyznać, że ja
wprost uwielbiam tego typu postaci. Dziewczyna to absolutna dziwaczka. Ma
przystojnego chłopaka, popularnego bloga i „zdrowe” życie – to na pewno, jak
się spojrzy raz. Za drugim razem widać dziewczynę, która jest uzależniona od
xanaxu, kradnie błyskotki i żyje w samotności. Quincy to (wiem, że zawsze tak
opisuje bohaterów, aczkolwiek lubię podkreślać, że każdy jest inny, wyjątkowy i
ciekawy) postać specyficzna. Bywa, że biernie obserwuje jak jej życie się
przewraca do góry nogami, ale bywa również, że wrzeszczy, broni swojego i rzuca
przedmiotami, jak rasowa furiatka. Ponadto na swój własny sposób i użytek, na
swoich zasadach trochę pogrywa sobie z ludźmi. Oczywiście w końcu sobie to
uświadamia za sprawą drugiej (równie barwnej) bohaterki, którą tak samo lubię.
Zaznaczam, że to, iż bardzo lubię te dwie postacie, nie oznacza, że w trakcie
czytania nie miałam ochoty ich uderzyć :D
TANI,
BANALNY AMERYKAŃSKI HORROR
Ocalałe
to książka wielowątkowa. Na pierwszym planie oczywiście pojawią się: trauma
Quincy, pozory normalnego życia, czy też toksyczna relacja głównej bohaterki z Sam.
A gdzieś tam w tle widać i uzależnienie, i relacje rodzinne, i relacje
partnerskie – jednym zdaniem jest naprawdę różnorodnie. Ja osobiście
najbardziej zwróciłam uwagę na związek Quincy z Jeffem oraz przyjaźń Quincy z
Sam. Myślę, że wszystko jest „fajnie” dopracowane i przedstawione. Trzeba
przyznać, że Pine Cottage przypomina mi leśną chatę rodem z amerykańskich
horrorów (pierwsze skojarzenie to Śmiertelna
gorączka). Nie jest to jednak żadną ujmą, bo takowych filmów jestem fanką.
Na początku pomyślałam, że to może nie wyjść, bo jest a) oklepane, b) nudne,
c)naciągane. Jestem milutko zaskoczona. W ogóle ten rok już u mnie zapunktował,
jeżeli chodzi o super thrillery psychologiczne. Proszę, niech ta dobra passa
się nie kończy!
OCALAŁE LEPSZE NIŻ NARKOTYKI
Autorka
zafundowała mi emocji co nie miara. Dziwię się, że nie zaczęłam chodzić po
ścianach, bo w pewnym momencie nie mogłam wysiedzieć w jednym miejscu. Jedno
jest pewne – nabawiłam się nerwowych tików, ale wiecie co? Warto było! Akcja ma
swoje tempo, które jest idealnie dostosowane do danego momentu. Zwalnia i
przyśpiesza, tam gdzie trzeba. Dla mnie nie było to żadnym problemem (wątpię,
że coś mogło mi zabrać przyjemność z czytania tej lektury). Napięcie jest
budowane warstwami, co daje świetny efekt. W pewnym momencie wszystko się tak
nawarstwia, że (uwaga, nowa choroba) można dostać czytelniczej szajby :D
Najlepsze w
tym wszystkim jest to, że nie wiadomo, jak bym się nie starała, to i tak bym
sobie nie wymyśliła takiego rozwiązania tej sprawy. ZASKAKUJĄCE! Wielkie brawa
dla autorki!
TECHNICZNIE
Quincy okazała
się bardzo przyjemnym narratorem, w czym niewątpliwie „pomogła” jej autorka.
Jej styl pisania jest naprawdę świetny – lekkie pióro, ekspresja i ciekawy
przekaz, to z pewnością wielka zaleta tej książki. Poza tym mamy do czynienia z
fabułą ciekawą i wciągającą, a wszystko jest ze sobą świetnie zgrane. Książka
jest pisana w dwóch czasach, z dominującym trybem teraźniejszym. Drugi tryb to
przeszłość, a dokładniej wspomnienia z dnia masakry w Pine Cottage. Jeśli
chodzi o postacie, to ich kreacja również mnie nie zawiodła. Doszukałam się w
każdej z nich różnorodnych konstrukcji psychologicznych. A najlepsze w tym
wszystkim było to, że pomimo wielu „schematycznych” osób (jak fałszywa
przyjaciółka, manipulantka czy też ofiara tychże amnipulacji) i ich zachowań,
nie doczekałam się oczywistości lub banalności. Wręcz przeciwnie – dostałam świetny,
nieco zagmatwany kryminał, dla którego całkowicie straciłam głowę!
NA KONIEC
Ocalałe
to odpowiedź na pytanie, jak stałam się fanką Riley Sager. Ta książka łączy w
sobie wszystko, co cechuje dobry thriller psychologiczny – wciągającą akcję,
ciekawą kreację postaci oraz zaskakujące zakończenie. Pomijam momenty, w których emocje sięgały zenitu i to, że prawie poobgryzałam wszystkie
paznokcie. Akcja toczy się swoim tempem i wciąga nas w wir zagadek, a my
błądzimy i ani trochę nie zbliżamy się do ich rozwiązania.
Czytelnik szaleje
podczas lektury [TESTOWANO NA LUDZIACH]!
Tłumaczyła Aleksandra Wolnicka
Riley Sager, Ocalałe, stron 432, Wydawnictwo Otwarte, 2018
★★★★★★★★★★
(arcydzieło)